"Chciałbym powiedzieć, że ze strony Europy było za mało zrozumienia dla wyzwań, jakie pucz postawił przed instytucjami demokratycznymi i państwem w Turcji" - powiedział Jagland na konferencji prasowej, na której wystąpił wspólnie z szefem tureckiej dyplomacji Mevlutem Cavusoglu. "Przyznaję, że było oczywiście konieczne walczyć z tymi, którzy stali za zamachem stanu, i z tą tajną siatką, która przeniknęła do instytucji państwa, armii oraz wymiaru sprawiedliwości" - dodał. Odniósł się w ten sposób do zwolenników islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, którego tureckie władze oskarżają o inspirowanie puczu. "Byliśmy o tym (siatce Gulena) informowani od dawna. Więc oczywiście widzimy potrzebę, by to wszystko oczyścić - podkreślił Jagland. - Turcja jest ważnym europejskim krajem. Jest ważna dla całego kontynentu. Jest ważne, byśmy zrobili wszystko, co możemy, by pomóc Turcji". Podkreślił jednocześnie konieczność poszanowania praw człowieka w tym kraju podczas rozprawy z inicjatorami puczu. "Jest bardzo ważne, żeby to się odbywało w zgodzie z europejskim prawem i standardami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które jest bardzo dobrą wskazówką" - powiedział Jagland. Przypomniał zwłaszcza zasadę domniemania niewinności przed udowodnieniem winy. Wyraził też zadowolenie z tego, że turecki rząd zgodził się na współpracę z ekspertami Rady Europy podczas trzymiesięcznego stanu wyjątkowego, który został wprowadzony w wyniku puczu. Turcja jest od 1949 roku członkiem Rady Europy, której podstawowym celem jest obrona praw człowieka i rządów prawa w 47 krajach członkowskich. Skala czystek, jakie rozpoczęły się w Turcji w wyniku puczu, zaniepokoiło wiele europejskich rządów. Zawieszono lub zwolniono z pracy ponad 62 tys. osób, a ponad 10 tys. zatrzymano lub aresztowano. Jagland jest najwyższym rangą przedstawicielem europejskich władz, który odwiedził Turcję po puczu z 15 lipca.