Czy fakt, że Adolf Hitler żywił się chrupkim pieczywem i kleikiem owsianym w swojej górskiej siedzibie Berghof w pobliżu Berchtesgaden jest jeszcze w jakikolwiek sposób istotny? - zastanawia się dziennik "Sueddeutsche Zeitung", pisząc o nowym nabytku bawarskiego archiwum. Dyrektor Bawarskiego Głównego Archiwum Państwowego Bernhard Grau, daje jasną odpowiedź: "Hitler jest osobą o znaczeniu historycznym. A poboczne aspekty odgrywają również rolę w badaniach naukowych". ZOBACZ: Miasteczko odbierze Hitlerowi honorowe obywatelstwo "Zbieg okoliczności" "To, że w ogóle wiemy cokolwiek o menu Hitlera latem 1943 roku, zawdzięczamy zbiegowi okoliczności" - pisze SZ. Dietetyczka, która w czasie wojny pracowała w kuchni domu zdrojowego Zabel w Berchtesgaden, przepisała go do zeszytu "z okresu od 29 maja do 29 czerwca 1943 roku, ozdobiła obrazkami i zdjęciami i podarowała koleżance na urodziny". Jej córka przekazała go teraz do Bawarskiego Głównego Archiwum Państwowego. Firma Kurheim Zabel specjalizowała się w żywności dietetycznej i specjalnej i dostarczała żywność do siedziby Hitlera. Udostępnienie do badań "Bernhard Grau podkreśla, że zadaniem archiwów jest zabezpieczenie zabytków piśmiennictwa w sposób ideologicznie niezależny i udostępnienie ich do badań. W Bawarskim Archiwum Państwowym spektrum zbiorów sięga od nazistów po rewolucyjną lewicę. Kryterium jest przede wszystkim znaczenie osoby, a mniej to, za co była ona odpowiedzialna" - opisuje gazeta. "Staramy się nabywać takie obiekty, aby wycofać je z rynku" - mówi Grau. ZOBACZ: Macron jako Hitler na plakacie. Będzie pozew Kierownik archiwum opowiada gazecie, że "na aukcjach takie papiery osiągają zdumiewające ceny. Pokusa, aby na tym skorzystać, jest zbyt wielka. Jeśli, tak jak w Londynie, album ze zdjęciami Ewy Braun zrobiony w Berghofie zostanie sprzedany na aukcji (album uzyskał cenę 34 tys. funtów - red.), to przepadnie dla badań". Rzeczy zabrali amerykańscy żołnierze Wiele rzeczy zniknęło z Berghofu pod koniec wojny, kiedy zabrali je żołnierze amerykańscy. Później przedmioty te pojawiły się w handlu. "Księga gości z domku myśliwskiego Goeringa dotarła do nas przez Szwajcarię" - relacjonuje Grau. W 1945 r. zabrał ją ze sobą amerykański żołnierz, ale "potomkowie niechętnie odnosili się do tego dzieła, więc oddali je znajomym w Szwajcarii, którzy następnie przekazali je do bawarskiego archiwum" - pisze SZ. ZOBACZ: Kto naprawdę zdradził Polskę? Menu Hitlera ma ograniczoną wartość informacyjną, przyznaje w rozmowie z gazetą Grau. Ostatnio podjęto starania o pozyskanie zarysu mowy obrończej oskarżonego z procesu norymberskiego. "To byłoby z pewnością bardziej istotne niż menu" - stwierdził. "Skromny budżet" Problemem są finanse. "Stało się to dla nas zbyt kosztowne. Dysponujemy jedynie skromnym budżetem na zakupy" - mówi Grau. Archiwum jest uzależnione przede wszystkim od darowizn spadkowych. W ten sposób uzyskało na przykład dokumenty osobiste z mieszkania Hitlera przy Prinzregentenplatz, takie jak umowa najmu. Zdaniem Graua menu daje jednak wgląd w świat, w którym wiele było "trzymane w tajemnicy". Pokazuje, że Hitler był na diecie wegetariańskiej. Dieta była urozmaicona. W ciągu 31 udokumentowanych dni wymieniono 105 różnych potraw, dodatków do dań lub napojów. Prawie 90 potraw podano tylko raz lub dwa razy. Utrzymujące się zainteresowanie "Regularne zapytania i prośby użytkowników (archiwum) wyraźnie wskazują na utrzymujące się zainteresowanie epoką nazizmu, a w szczególności Hitlerem" - mówi SZ naczelnik Wydziału Spadków i Zbiorów w bawarskim archiwum Thomas Paringer. "Będziemy kontynuować nasze wysiłki w celu zabezpieczenia źródeł nawet z pozornie przypadkowych obszarów życia dyktatora" - podkreśla. Jest to konieczne, aby skutecznie przeciwdziałać ewentualnej heroizacji i tworzeniu mitów przez zagorzałych zwolenników Hitlera" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".