Szef rządu zaapelował jednocześnie do służb bezpieczeństwa o szybkie znalezienie sprawców dwóch głośnych zabójstw, których ofiarami padli w ostatnich dniach prorosyjski dziennikarz Ołeś Buzyna i były poseł Partii Regionów zbiegłego z Ukrainy byłego prezydenta Wiktora Janukowycza. - Nie ma wątpliwości, że siły antyukraińskie będą starały się wykorzystać obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej w celu destabilizacji sytuacji. MSW i inne organy powinny wzmocnić środki bezpieczeństwa, skierować na ulice patrole, by porządek i bezpieczeństwo stały się sprawami priorytetowymi - powiedział Jaceniuk podczas posiedzenia rządu. Buzyna, który do niedawna był redaktorem naczelnym należącego do oligarchy Rinata Achmetowa dziennika "Siegodnia", został zastrzelony w Kijowie w czwartek po południu. Kałasznikow zginął od strzałów z broni palnej w środę wieczorem. Prezydent Petro Poroszenko nazwał te zabójstwa prowokacjami i "wodą na młyn wrogów" Ukrainy. Doradca ministra spraw wewnętrznych i deputowany do parlamentu ukraińskiego Anton Heraszczenko oświadczył, że Buzyna był świadkiem w śledztwie w sprawie tzw. antymajdanu. Były to organizowane i opłacane przez ekipę ówczesnego prezydenta Janukowycza kontrprotesty przeciwko uczestnikom antyrządowych demonstracji na Ukrainie na przełomie lat 2013-2014. Heraszczenko nie wykluczył, że śmierć Buzyny mogła być dziełem rosyjskich służb specjalnych i porównał ją z zamordowaniem Kałasznikowa. - Te zabójstwa są do siebie podobne i nie wykluczam, że zostały zorganizowane przez rosyjskie służby specjalne dla stworzenia w Kijowie atmosfery terroru, histerii, że dzieje się to z ludźmi, którzy występowali przeciwko Majdanowi i nowym władzom - powiedział. Ukraińskie media zwracały w czwartek uwagę, że zaledwie kilka minut po informacji o zabiciu Buzyny jego śmierć skomentował prezydent Rosji Władimir Putin. Podczas dorocznej telekonferencji z obywatelami oświadczył, że nie jest to pierwsze zabójstwo polityczne na Ukrainie i żadne z nich nie jest wyjaśniane. Z Kijowa Jarosław Junko