- Jeszcze raz pragnę podkreślić: żadnych podstaw do agresji zbrojnej na terytorium Ukrainy, na terytorium Autonomicznej Republiki Krymu, która wchodzi i będzie wchodzić w skład Republiki, Federacja Rosyjska nie miała, nie ma i mieć nie będzie - oznajmił Jaceniuk na briefingu.Premier oskarżył przy tym Rosję o przeprowadzanie w ciągu ostatnich dni licznych prowokacji na Krymie. - Zdaniem rosyjskich wojskowych miały ona zapewne na celu zalegalizowanie przebywania rosyjskiego kontyngentu zbrojnego na terytorium autonomii - ocenił. Dodał, że "praktycznie co pół godziny" żołnierze Floty Czarnomorskiej i rosyjskiego kontyngentu wojskowego na Krymie dopuszczają się prowokacji, aby doprowadzić do "konfliktu, w którym doszłoby do użycia broni". Zapewnił jednak, że ukraińskie siły zbrojne chronią swoich sztabów i jednostek wojskowych. - Uważamy, że ten konflikt powinien został niezwłocznie rozwiązany wszelkimi środkami i metodami, a przede wszystkim drogą pokojową - podkreślił. Szef ukraińskiego rządu wezwał też Kreml do przestrzegania umowy pomiędzy oboma krajami. - Jesteśmy na krawędzi katastrofy - mówił. Zaznaczył, że nie ma żadnych powodów, dla których wojska rosyjskie miałyby wkroczyć na Ukrainę. Jaceniuk wyraził nadzieję, że społeczność międzynarodowa będzie wspierać integralność terytorialną Ukrainy i zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby zapobiec wojnie z Rosją. W sobotę Rada Federacji, wyższa izba parlamentu Rosji, zezwoliła na użycie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy. O zgodę zwrócił się prezydent Władimir Putin, uzasadniając to "zagrożeniem życia obywateli" Rosji, "składu osobowego kontyngentu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej", stacjonującego zgodnie z umową międzynarodową na Półwyspie Krymskim na Ukrainie.