- Od jakiegoś czasu było oczywiste, że wygra obecny już prezydent- elekt Obama. My musimy to przyjmować jako fakt i starać się znaleźć w tej nowej ekipie - która zaczyna się powoli formować - ludzi, którzy rozumieją naszą część Europy, rozumieją Polskę - podkreślił J.Kaczyński w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Zwrócił uwagę, że w otoczeniu Obamy są osoby znające dobrze nasz region, takie jak Zbigniew Brzeziński czy Madeleine Albright. - Krótko mówiąc nie powinno być najgorzej. Natomiast jest ogromny znak zapytania i tutaj nikt nie jest w tej chwili mądry, co będą oznaczały te zmiany, o których mówił prezydent w momencie, kiedy dowiedział się już ostatecznie, że zostaje wybrany - przyznał prezes PiS. Jego zdaniem, ważne jest, co oznaczały słowa Obamy, iż "zmiany dotarły do Ameryki" nie tylko dla samych Stanów, ale także dla świata. - Ale na to musimy trochę zaczekać - powiedział J.Kaczyński. Pytany, czy nie obawia się nowej administracji w USA w kontekście instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej odparł, że nie sądzi, aby Obama mówiąc o zmianach myślał akurat o tarczy. W sierpniu została podpisana w Warszawie umowa w sprawie instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy. - Sądzę, że (Obama) myślał przede wszystkim o zmianach wewnątrz Stanów Zjednoczonych, ale takie zmiany mogą mieć ogromne znaczenie dla całego świata - ocenił prezes PiS, podkreślając, że USA mają "w dalszym ciągu najpotężniejszą gospodarkę i najpotężniejszą armię". - To jest w dalszym ciągu tak naprawdę jedyne supermocarstwo - zaznaczył. Według J.Kaczyńskiego, jeżeli zmiany w USA pójdą daleko, będziemy mieli inny kształt świata. Ale - jak mówił - czy pójdą daleko, to niewiadomo. Prezes PiS pytany czy nie przeszkadza mu, że Obama może być "bardziej miękki" wobec Rosji niż jego kontrkandydat w wyborach John McCain przyznał, że McCain był politykiem, jeżeli chodzi o relacje z Moskwą, niewątpliwie wyjątkowo twardym, a nikt niczego takiego nie mówi o obecnym prezydencie-elekcie. Jednak J. Kaczyński przypomniał b. prezydenta USA Billa Clintona, który - w jego ocenie - był "początkowo miękki" w relacjach z Rosją, ale później to za jego czasów Polska i inne kraje, w tym także postradzieckie, weszły do NATO, co kilka lat wcześniej uchodziło za rzecz właściwie niemożliwą, "za prowokację" wobec Moskwy. - Trzeba być nastawionym optymistycznie, trzeba szukać kontaktów, trzeba odnawiać te kontakty, które już kiedyś były i pamiętać, że dla nas to jest zawsze główny sojusznik, bo jedyny, który ma siły pozwalające na udzielenie realnej pomocy, gdyby - nie daj Panie Boże - taka pomoc była potrzebna - ocenił prezes PiS. Dopytywany o instalację tarczy, która nie budzi entuzjazmu Rosji, odparł, że nie sądzi, żeby ten pomysł, który był pomysłem administracji jeszcze Clintona, został ostatecznie zakwestionowany. Przyznał, że może być na przykład inne tempo instalacji tarczy, ale nie rezygnacja. - Mam nadzieję, że to nie będzie przyjęcie takiej postawy, którą często można znaleźć wśród lewicowych publicystów czy politologów amerykańskich, którzy stawiają sprawę w sposób następujący: ponieważ Rosja jest mocarstwem, wobec tego w jej sąsiedztwie opcje polityczne muszą być dostosowane do jej życzeń - mówił J. Kaczyński. Ale - jak zastrzegł - liczy, iż taki sposób widzenia spraw środkowoeuropejskich, wschodnioeuropejskich nie zostanie przyjęty przez nową administrację, bo byłoby to swojego rodzaju wypowiedzenie sojuszu. J.Kaczyński podkreślił, że nie sądzi, aby prezydent Obama chciał "sojusz natowski czy polsko-amerykański wypowiedzieć".