"Nasze życie nie jest cenniejsze od życia tych, którzy mogą zginąć z rąk uwolnionych" - twierdzą sygnatariusze apelu. Przyszli żołnierze podkreślają w liście do szefa resortu obrony oraz szefa sztabu generalnego izraelskich sił zbrojnych, że na wymianę mogą zgodzić się tylko przy poszanowaniu konwencji międzynarodowych, które stanowią, iż jeniec wojenny może być uwolniony w zamian za innego jeńca. Na razie dokument podpisało kilkadziesiąt osób, ale zdaniem jego autorów wkrótce znajdą się pod nim tysiące podpisów. Akcję zainicjowała młodzieżówka nacjonalistycznej Unii Narodowej, mającej kilku deputowanych w stuosobowym parlamencie. "Historia dowodzi, że uwalnianie terrorystów zachęca do kolejnych porwań" - przekonuje 18-letni koordynator zbiórki podpisów Daniel Gabai. W ubiegłym tygodniu za uwolnienie przez Hamas sierżanta Gilada Szalita Izrael wypuścił z więzień 1027 Palestyńczyków, z których wielu zostało skazanych za udział w zamachach terrorystycznych na Izraelczyków. Z kolei w czwartek ma się odbyć wymiana 25 Egipcjan więzionych w Izraelu za studenta Ilana Grapela, któremu władze w Kairze zarzuciły najpierw szpiegostwo, a potem podjudzanie do zamieszek. Oba porozumienia o wymianie więźniów spotkały się w Izraelu z przychylnym przyjęciem ze strony większości opinii publicznej, ale wywołały też falę krytyki, a nawet skarg do Sądu Najwyższego. Przeciwnicy porozumień o wymianie więźniów argumentują, że w imię źle pojętych humanitarnych gestów wobec pojedynczych Izraelczyków władze państwa żydowskiego wzmacniają swoich wrogów. Podkreślają oni, że władze wypuszczają na wolność zbrodniarzy stanowiących zagrożenie dla obywateli Izraela, a w rezultacie - zachęcają wrogów do porywania kolejnych Izraelczyków, pokazując im, że jest to opłacalne politycznie.