Palestyński bojownik rzucił butelkę z płynem zapalającym w kierunku posterunku żołnierzy, poważnie raniąc jednego z nich. Wojskowi odpowiedzieli ogniem. Postrzelony Palestyńczyk zmarł po odwiezieniu do szpitala. Doszło do tego w rejonie Groty Patriarchów pod Hebronem, świętego miejsca zarówno dla żydów jak i muzułmanów. Zgodnie z porozumieniem z 1997 r. z władzami Autonomii, armia izraelska opuściła 80 procent obszaru Hebronu - nadal jednak okupuje enklawę wokół Groty, gdzie mieszka też około 600 osadników żydowskich. Zarówno w Hebronie jak i w Nablusie armia izraelska w nocy z czwartku na piątek przeprowadziła przeszukiwania palestyńskich domów, zatrzymując 29 osób, poszukiwanych za działalność antyizraelską. Jak pisze agencja AFP, większość z aresztowanych to, jak się sądzi, działacze zbrojnego ramienia Hamasu. Do incydentów na Zachodnim Brzegu Jordanu doszło w dzień po spotkaniu w Jerychu prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa i sekretarz stanu USA Condoleezzy Rice, w czasie którego strony wyraziły nadzieję na wznowienie procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Rice i Abbas zadeklarowali, że oboje popierają całkowite zawieszenie broni między Izraelem a Palestyńczykami. Później, w Jerozolimie, Rice spotkała się z izraelskim premierem Ehudem Olmertem, a także z minister spraw zagranicznych Cipi Liwni. Zapewniono, że strony będą pracować nad wzmocnieniem rozejmu izraelsko-palestyńskiego. - Nie oczekiwaliśmy wielkiego kroku naprzód - spodziewaliśmy się pewnego postępu i sądzę, że doprowadziliśmy do takiego postępu - powiedziała Rice po spotkaniach na Bliskim Wschodzie.