W listopadzie 2007 roku w Annapolis w amerykańskim stanie Maryland Izrael i Autonomia Palestyńska zobowiązały się do nawiązania rokowań, które do końca 2008 roku miały doprowadzić strony do porozumienia w sprawie utworzenia państwa palestyńskiego. - Jest jeden dokument, który dla nas jest zobowiązujący, i to nie jest konferencja w Annapolis, ona jest nieważna - oznajmił pochodzący z dawnego ZSRR Lieberman, który został szefem dyplomacji w zaprzysiężonym we wtorek rządzie premiera Benjamina Netanjahu. Przemawiając na uroczystości przejęcie obowiązków przez nowy rząd, Lieberman podkreślił, że ani rząd Izraela, ani parlament nigdy nie ratyfikowały wspólnej deklaracji wydanej na zakończenie rokowań w Annapolis. Minister, którego nominacja od początku wywołała kontrowersje z racji jego wcześniejszych antyarabskich wystąpień, przestrzegł, że ustępstwa doprowadzą jedynie do wojny. Zastrzegł jednak, że Izrael ma zamiar respektować uzgodnienia zawarte w mapie drogowej - międzynarodowym planie pokojowym izraelsko-palestyńskim. Według źródeł zbliżonych do premiera Netanjahu, przytaczanych przez agencję Reutera, uwagi nowego ministra, szefa partii Nasz Dom Izrael (Israel Beiteinu), odzwierciedlają w przybliżeniu stanowisko samego szefa rządu, w którego skład wchodzą przedstawiciele ugrupowań prawicowych i skrajnie prawicowych. W odpowiedzi na deklarację Liebermana przedstawiciel prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, Nabil Abu Rudeina wezwał USA, by przeciwstawiły się postawie nowego ministra. - To wyzwanie dla społeczności międzynarodowej i Stanów Zjednoczonych, które przyjęły rozwiązanie w postaci utworzenia dwóch państw (palestyńskiego i izraelskiego) - powiedział Rudeina. Sam Abbas powiedział palestyńskiej agencji Wafa: - Benjamin Netanjahu nie zaakceptował rozwiązania zakładającego utworzenie dwóch państw czy już podpisanych porozumień i nie chce powstrzymać kolonizacji (na Zachodnim Brzegu Jordanu). To jest oczywiste. Musimy powiedzieć światu, że ten człowiek nie wierzy w pokój. Wypowiedź Liebermana spotkała się z odzewem USA, Niemiec i ONZ. Biały Dom oświadczył, że prezydent Barack Obama pozostaje zaangażowany w kwestię utworzenia dwóch państw w konflikcie izraelsko-palestyńskim i oczekuje współpracy z nowym rządem Izraela, przy czym liczy na "szczere rozmowy". - Prezydent mówił wiele razy, że pozostajemy wierni idei utworzenia demokratycznego państwa palestyńskiego współistniejącego z Izraelem w pokoju i bezpieczeństwie - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Mike Hammer. - Oczekujemy współpracy z nowym rządem izraelskim i rozumiemy, że będziemy prowadzić szczere rozmowy i że będą one oparte na podkreśleniu wspólnej troski o Izrael i jego bezpieczeństwo - dodał. W liście gratulacyjnym do nowego premiera Izraela kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła nadzieję, że w konflikcie izraelsko- palestyńskim strony osiągną "decydujący postęp na drodze do utworzenia dwóch państw" oraz że "w regionie, a także między Palestyńczykami i Izraelczykami nastąpi trwały, globalny i sprawiedliwy pokój". Również sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował do premiera Netanjahu, by otworzył się na ustanowienie państwa palestyńskiego.