Przyjęta przez Kneset ustawa sprawia, że w świetle izraelskiego prawa legalnym było wybudowanie około 4 tysięcy domów na Zachodnim Brzegu, na prywatnych terenach palestyńskich. Dokument sprawia, że grunty stają się własnością państwa izraelskiego. Jest to sprzeczne z prawem międzynarodowym, choć Izrael kwestionuje taką interpretację prawa. Palestyńczycy już zapowiedzieli, że oddadzą sprawę do Trybunału Karnego w Hadze. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie, zwłaszcza, że eksperci przewidują, że izraelski Sąd Najwyższy może uchylić ustawę. Dokument to wynik presji ultraortodoksyjnych, prawicowych środowisk na rząd premiera Benjamina Netanjahu. Izraelskie media twierdzą, że nawet sam premier, który wspiera żydowskie osadnictwo na terenach palestyńskich, był przeciwny ustawie. Nowe prawo zostało jednak przeforsowane, bo jak twierdzą media, Netanjahu obawiał się o spadające sondaże i o utratę poparcia ortodoksyjnych partii koalicyjnych.Wszystko dzieje się w kluczowym dla przyszłości procesu pokojowego czasie. Izraelski premier Benjamin Netanjahu podróżuje po Europie i szuka poparcia przed zaplanowanym na połowę lutego spotkaniem z nowym amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. Palestyńczycy z kolei twierdzą, że proizraelskie deklaracje Trumpa mogą ostatecznie pogrzebać szanse na pokój na Bliskim Wschodzie.To właśnie izraelskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu uważane jest za największą przeszkodę na drodze do pokoju między Izraelem a Palestyńczykami. Szacuje się, że na terenach palestyńskich mieszka w tej chwili ponad pół miliona osadników.