Choć Izrael nie podjął na razie decyzji o odwecie, nikt nie ma wątpliwości, że do niego dojdzie. Tak było w przypadku poprzednich zamachów i tak sugerują słowa jednego z rzeczników izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - Izrael nie będzie tolerował fali terroru przeciwko swym obywatelom, ataków w naszych domach, synagogach, centrach handlowych i autobusach - mówi Jonathan Peled. Wczorajszy zamach był najbardziej krwawym zamachem w Hebronie od czasu wybuchu palestyńskiej Intifady dwa lata temu. Doszło do niego zaledwie kilka dni po ataku na kibuc Metzer, gdzie palestyńscy zamachowcy zabili kilku żydowskich osadników, w tym kobietę i dwójkę jej dzieci.