Według najnowszych danych w serii ataków izraelskich sił powietrznych w sobotę rano na Strefę Gazy zginęło ponad 200 osób. Według Omara Farisa, izraelskie naloty na Strefę Gazy skierowane są głównie przeciwko nieuzbrojonej ludności cywilnej, która została pozbawiona "godności do życia". - Mamy do czynienia z barbarzyńskim atakiem na naród palestyński, którego celem jest zniszczenie ruchu oporu. Izraelczycy zabijają ludność cywilną, nie chcą pokoju tak jak my, więc jesteśmy gotowi walczyć aż do śmierci za naszą ojczyznę - powiedział Faris. W jego ocenie, Izrael wykorzystuje cichą zgodę Stanów Zjednoczonych i niektórych krajów arabskich, aby definitywnie za pomocą rakiet i samolotów rozwiązać problem Autonomii Palestyńskiej. - My nie mamy rakiet ani samolotów. Nie chcemy zabijać Izraelczyków, wielu z nas ma przyjaciół wśród Żydów, ale mamy prawo żyć tak jak oni, jak każdy wolny naród i jak każdy człowiek na świecie - powiedział przewodniczący Palestyńskiej Koalicji na rzecz Prawa do Powrotu. Jego zdaniem, izraelski atak na Strefę Gazy jest elementem polityki wyborczej obozu rządzącego w Izraelu. - Za dwa tygodnie odbędą się wybory w Izraelu i każdy będzie chciał pokazać, jak dba o bezpieczeństwo Izreela i jaki ma pomysł na rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. To jest kampania wyborcza, która odbywa się właśnie teraz kosztem ludności palestyńskiej - powiedział Faris. Wyraził jednak nadzieję, że te "tragiczne wydarzenia" będą okazją do nowego zjednoczenia narodów arabskich w "walce z okupantem".