Lokale wyborcze otwarto o godzinie 6. rano (naszego czasu - 7. czasu miejscowego). Głosowanie potrwa do 22. (czasu lokalnego) a pierwsze sondażowe wyniki elekcji podane zostaną po kilku godzinach. Oficjalne ich ogłoszenie nastąpi za tydzień. Z przedwyborczych sondaży wynika jednoznacznie, iż konserwatywna partia Likud premiera Ariela Szarona może liczyć na zdobycie ponad 30 miejsc w nowym składzie Knesetu - ankiety zapowiadają natomiast porażkę Partii Pracy, która zachowa nie więcej niż 18-19 mandatów. Izraelski parlament - Kneset - liczy 120 deputowanych i powoływany jest w wyborach powszechnych na czteroletnią kadencję. Liczbę uprawnionych do głosowania szacuje się na 4,7 mln osób. Oddawać będą głosy w 7966 punktach wyborczych. Tradycyjnie w Izraelu frekwencja wyborcza wynosi 78-90 procent uprawnionych. Każdy z wyborców odda jeden głos na wybraną partię - o mandaty ubiega się w sumie 28 partii, z których jednak - jak wynikało z przedwyborczych sondaży - tylko 16 ma szanse wejścia do Knesetu. Próg wyborczy ustalono na 1,5 procent oddanych głosów, co oznacza, że każda z partii musi zdobyć około 50 tys. głosów, by wejść do parlamentu. Mandaty rozdzielane są na zasadzie proporcjonalności. Dwaj byli generałowie, przywódca prawicowego Likudu premier Ariel Szaron i przywódca Partii Pracy Amram Micna, walczą o urząd premiera w izraelskich wyborach powszechnych. Poniżej ich stanowiska w głównych sprawach, przed którymi stoi Izrael. PAŃSTWO PALESTYŃSKIESZARON: Opowiada się za utworzeniem tymczasowego państwa palestyńskiego, ale na znacznie mniejszym terytorium niż chcą Palestyńczycy, skrępowanego różnymi ograniczeniami i z odległą perspektywą ustalenia ostatecznych granic.MICNA: Mówi, że natychmiast wznowiłby rozmowy pokojowe, zerwane w styczniu 2001 roku, kiedy premier Ehud Barak zaproponował utworzenie państwa palestyńskiego obejmującego Strefę Gazy i przeszło 90 procent terytorium Zachodniego Brzegu, a także sprawującego kontrolę nad arabską częścią Jerozolimy. PŁOT BEZPIECZEŃSTWASZARON: W zeszłym roku niechętnie przystał na zbudowanie płotu bezpieczeństwa wokół części Zachodniego Brzegu, ale dotychczas ukończono tylko kilka kilometrów. Obawia się, że płot będzie równoznaczny z wyrzeczeniem się roszczeń do ziemi po stronie "palestyńskiej".MICNA: Popiera szybką budowę płotu wokół całego Zachodniego Brzegu, bo traktuje to jako składową część planu oddzielenia Izraela od Palestyńczyków. JEROZOLIMASZARON: Sprzeciwia się jakimkolwiek ustępstwom, które uszczupliłyby władzę Izraela nad Jerozolimą.MICNA: Jest za tym, aby arabska część Jerozolimy znalazła się w gestii Palestyńczyków, popiera kompromis w sprawie Starego Miasta i świętych miejsc. JASER ARAFATSZARON: Nie chce mieć z nim do czynienia, żąda pozbawienia go władzy w Autonomii Palestyńskiej przed rozpoczęciem rozmów pokojowych. Kilka razy kazał wojsku oblegać siedzibę Arafata w Ramallah.MICNA: popiera bezwarunkowy powrót do rozmów pokojowych z kierownictwem palestyńskim, przystając, choć niechętnie, na to, że jednym z rozmówców byłby Arafat. JEDNOSTRONNE WYCOFANIESZARON: Jest przeciwny jednostronnemu wycofaniu się Izraela z ziem palestyńskich, uważa to za posunięcie defetystyczne, które tylko zachęciłoby palestyńskich ekstremistów do mnożenia ataków terrorystycznych.MICNA: Wycofałby się w trybie jednostronnym z Gazy i znacznej części Zachodniego Brzegu, gdyby zawiodły rozmowy pokojowe. UCHODŹCYZarówno SZARON, jak MICNA są przeciwni powrotowi uchodźców palestyńskich do Izraela. Do południa frekwencja wyborcza w Izraelu, którego obywatele wybierają nowy parlament, była znikoma. Według danych przedstawionych w południe przez komisję wyborczą, głosy oddało zaledwie 10,2 proc. uprawnionych. Dwaj główni pretendenci do urzędu premiera oddając głosy apelowali o masowy udział w wyborach. Szaron, który głosował w Jerozolimie, wzywał: "Obywatele Izraela, przychodźcie i głosujcie!". Micna, który głosował w Hajfie, gdzie jest burmistrzem, ostrzegał, że absencja oznaczać będzie rezygnację z prawa do decydowania o przyszłości kraju. Armia wprowadziła też szczelną blokadę ziem palestyńskich, zamykając przejścia z Zachodnim Brzegiem Jordanu i Strefą Gazy. Elekcja nie powstrzymała jednak działań wojska na ziemiach Autonomii - dzisiaj zginęło siedmiu Palestyńczyków. Bezpośrednio przed wyborami szef resortu obrony Szaul Mofaz ostrzegł wyborców przed "nowymi spiskami terrorystów" w dzień głosowania. Ostrzeżenie zbiegło się w czasie z odrzuceniem przez radykałów palestyńskich z Hamasu możliwości wstrzymania ataków na izraelskich cywilów. Rzecznik Hamasu, Abdel Aziz Rantisi, ostrzegł przed nowymi akcjami odwetowymi. Komentując izraelski wczorajszy atak na Gazę, Rantisi oświadczył dziennikarzom: "Ta zbrodnia to wyborczy prezent Szarona - odpowiemy nań po swojemu".