Na pomoc mieszkańcom Micpe Icchar zmierzały setki radykalnych osadników, ale nie zdołali dotrzeć na miejsce, ponieważ wojsko szczelnie otoczyło okolicę. W Micpe Icchar, położonym na południe od Nablusu, osiedliło się pięć rodzin. Należy ono do kategorii tzw. przyczółków, czyli małych osiedli żydowskich budowanych bez zgody rządu przez radykałów, którzy są przeświadczeni, że zasiedlanie "biblijnej Judei i Samarii" jest ich misją i powinnością wobec Boga. Micpe Icchar zostało wzniesione poza granicami miejscowości Icchar, w której mieszka około tysiąca osób. Jest ona uważana za bastion fundamentalistycznie nastawionych żydowskich osadników, którzy wielokrotnie już wdawali się w utarczki z Palestyńczykami oraz izraelską policją i wojskiem. Spodziewaną akcję władz w Micpe Icchar poprzedziły protesty i incydenty z udziałem radykalnie nastawionych żydowskich osadników. Ekstremiści m.in. niszczyli samochody Palestyńczyków, zaatakowali izraelską bazę wojskową oraz podłożyli ogień w meczecie w Jerozolimie. Na jego ścianach nabazgrano nie tylko antyislamskie hasła, ale też nazwę: Micpe Icchar. Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział zdecydowaną walkę z tymi osadnikami, którzy dopuszczają się przemocy i wandalizmu. Mają być sądzeni przez sądy wojskowe. Szef rządu przeciwstawił się jednak żądaniom niektórych ministrów, by uznać bezprawne działania osadników za akty terroru. Palestyńczycy stoją na stanowisku, że wszystkie kolonie żydowskie na Zachodnim Brzegu są nielegalne i odmawiają wznowienia jakichkolwiek rokowań pokojowych z Izraelem dopóty, dopóki kontynuuje on politykę osadnictwa. Potępia ją też społeczność międzynarodowa. Na obszarze Zachodniego Brzegu i wschodniej Jerozolimy mieszka już ponad pół miliona Żydów.