Francuska stacja we wrześniu 2000 roku pokazała reportaż ze starć między żołnierzami izraelskimi a palestyńskimi bojownikami. Na filmie widać jak w krzyżowym ogniu, za betonowym kręgiem starali się ukryć Jamal al-Dura i jego dwunastoletni syn Mohammed. Według telewizji chłopiec miał zginąć od izraelskich pocisków. Jego śmierć, nagłośniona przez media, wywołała międzynarodową falę protestów przeciwko Izraelowi. Przez lata postać kulącego się przed pociskami chłopca uznawana była za symbol walki Palestyńczyków. Sam Mohammed uznawany był w świecie arabskim za męczennika. We wrześniu premier Izraela Benjamin Netanjahu nakazał wszczęcie śledztwa w tej sprawie. Wczoraj opublikowano 36-stronicowy raport. Jego autorzy twierdzą, że na podstawie analizy filmu i przebiegu strzelaniny nie można udowodnić, że wojsko przyczyniło się do jakichkolwiek obrażeń Palestyńczyków. Izrael twierdzi, że chłopiec wówczas nie nie zginął, a nawet nie został w ogóle trafiony przez kulę. Ani izraelską, ani palestyńską. Zarzuca też telewizji manipulację. Miała usunąć z reportażu scenę mogącą sugerować, że chłopiec przeżył strzelaninę. Izrael oskarżył francuską stację, że jej materiał przyczynił się do usprawiedliwiania palestyńskich ataków i do aktów antysemityzmu i terroryzmu. "France 2" wyraziła już gotowość uczestniczenia w każdym niezależnym śledztwie, prowadzonym zgodnie z międzynarodowymi standardami a nawet do pomocy w ekshumacji ciała chłopca.