Izraelski premier Benjamin Netanjahu będzie starał się uzyskać takie gwarancje od prezydenta USA Baracka Obamy na spotkaniu w poniedziałek w Waszyngtonie - napisał Jadlin, który obecnie jest dyrektorem izraelskiego Instytutu Studiów Bezpieczeństwa Narodowego (INSS). "Potrzebne są żelazne amerykańskie gwarancje, że jeżeli Izrael powstrzyma się od działania, kiedy może jeszcze zniszczyć irańskie instalacje atomowe, i jeżeli zawiodą inne sposoby pokrzyżowania nuklearnych planów Teheranu, Waszyngton podejmie działania, aby zapobiec uzbrojeniu się Iranu w broń atomową" - napisał były szef izraelskiego wywiadu. "Mam nadzieję, że prezydent Obama jasno to zadeklaruje. Jeżeli tego nie uczyni, izraelscy przywódcy mogą zdecydować się na działanie, póki jeszcze mają taką możliwość" - zaznaczył. Jedlin podkreślił też, że w odróżnieniu od USA Izrael może zniszczyć irańskie instalacje wzbogacania uranu i materiały nuklearne zanim zostaną ukryte w bunkrach głęboko pod ziemią, a więc zanim program atomowy Iranu osiągnie tzw. fazę odporności na atak Izraela z powietrza. USA dysponują znacznie potężniejszymi bombami niż Izrael, są one w stanie zniszczyć podziemne bunkry w Iranie z instalacjami do budowy broni nuklearnej. Jak podaje czwartkowy dziennik "Washington Post", bomby takie mogą zniszczyć irańskie zakłady atomowe w Fordo, położone niedaleko miasta Kom, na południe od Teheranu. Szef irańskiej obrony cywilnej oświadczył, że są one "nie do zdobycia", ale amerykańscy planiści wojskowi twierdzą, że jest inaczej. Ich zdaniem potężna bomba GBU-57/B, zwana też Massive Ordnance Penetrator (MOP), o wadze 15 ton i sterowana przez system nawigacyjny GPS, jest w stanie zniszczyć podziemne instalacje lub przynajmniej tak je uszkodzić, że staną się bezużyteczne.