zrezygnował z urzędu prezydenta Izraela w lipcu ub.r., gdy dotycząca go afera obyczajowa stała się głośna. Przeciwko zawarciu przez sąd ugody w sprawie Kacawa wystąpiły zdecydowanie izraelskie organizacje kobiece, apelując do sądu, by odrzucił układ. Także w Sądzie Najwyższym zdania były podzielone - za przyjęciem ugody głosowało trzech sędziów, a dwóch było przeciwnych takiemu zatuszowniu sprawy. Kacaw, na mocy porozumienia stron, uniknie kary więzienia. W ramach tego kompromisu ma przyznać się do molestowania seksualnego, nieprzyzwoitych czynów oraz do nękania świadków, za co otrzyma karę więzienia w zawieszeniu i będzie musiał wypłacić odszkodowania ofiarom. Prokurator generalny Menahem Mazuz zrezygnował natomiast z oskarżenia prezydenta o gwałt, za co Kacawowi groziłoby 16-20 lat więzienia. Zarzuty wobec prezydenta zostały sformułowane na podstawie zeznań około 10 kobiet. Dochodzenie rozpoczęto jeszcze w kwietniu 2006 roku, po skardze złożonej przez byłą pracownicę biura Kacawa, utrzymującą, że prezydent zmuszał ją do uprawiania seksu pod groźbą zwolnienia z pracy.