Kilka godzin wcześniej izraelski premier Ehud Olmert zagroził, że w rządzący w Strefie radykalny palestyński ruch Hamas uderzy "żelazna pięść", jeśli nie zgodzi się on na izraelskie warunki rozejmu. Hamas jednak nie ustępuje: jego lider Ismail Hanije podkreślił, że bojownicy Hamasu są coraz "bliżej zwycięstwa". Siły izraelskie, wspierane przez śmigłowce oraz kanonierki, które ostrzeliwały wybrzeże Morza Śródziemnego, wkroczyły do południowych i wschodnich przedmieść Gazy, między innymi do Tel Hawa. Według naocznych świadków czołgi izraelskie wyparły stamtąd bojowników Hamasu - pisze agencja AP. Wiele budynków mieszkalnych na przedmieściach 450-tysięcznej Gazy stanęło w płomieniach. Armia izraelska potwierdziła, że toczą się tam walki, ale nie podała szczegółów. Poinformowano również, że w Izrael uderzyło w poniedziałek około 20 rakiet Hamasu - mniej niż w dniach poprzednich. Według AFP, gdy czołgi, wspierane przez lotnictwo weszły dzisiaj nad ranem w głąb peryferyjnych dzielnic Gazy, Palestyńczycy odpowiedzieli ostrzałem z moździerzy. Na ma informacji o ofiarach. - Zaciskamy pierścień otaczający Gazę - powiedział AFP dowodzący operacją wojsk izraelskich na tym terenie generał Ejal Eisenberg. Dzień wcześniej Izrael wysłał do Strefy Gazy dodatkowych rezerwistów, co może oznaczać start "trzeciej fazy" ofensywy - oceniła telewizja izraelska. Armia izraelska pod kryptonimem "Płynny ołów" 27 grudnia rozpoczęła ofensywę przeciw Hamasowi, by położyć kres ostrzałom rakietowym południowego Izraela ze Strefy Gazy. Od początku tej operacji zginęło 919 Palestyńczyków, w tym 277 dzieci. Ponad 4100 osób zostało rannych. Po stronie Izraela jest 13 zabitych, w tym 10 żołnierzy. 88 proc. mieszkańców potrzebuje teraz pilnie żywności i pomocy humanitarnej, powiedziała cytowana przez AP Helen Gayle, zarządzająca międzynarodową agencją pomocową CARE. Trzygodzinna przerwa w operacjach wojskowych, na którą zezwala armia izraelska nie wystarcza by udzielić Palestyńczykom pomocy.