Trybunał ma ustalić, czy budowa ogrodzenia jest zgodna z prawem, a jeśli nie, to czy w świetle prawa międzynarodowego Izrael powinien je rozebrać. Orzeczenie trybunału, oczekiwane na zakończenie trzydniowej rozprawy, nie będzie jednak miało obligatoryjnego charakteru. Posiedzenie otworzyło wystąpienie palestyńskiego przedstawiciela przy ONZ Nasera al-Kidwy, który ostrzegł, że poprzez budowę tzw. muru bezpieczeństwa Palestyńczycy zostaną odizolowani w zamkniętych enklawach, obejmujących jedynie połowę obszaru Zachodniego Brzegu. Al-Kidwa domagał się od Trybunału nałożenia sankcji międzynarodowych na Izrael jako kraj nagminnie łamiący prawa człowieka. Palestyński dyplomata powoływał się na precedens, jakim było uchwalenie sankcji ONZ wobec Afryki Południowej, gdy Trybunał w Hadze uznał w 1971 r. za nielegalną okupację Namibii przez RPA. Budowa muru całkowicie uniemożliwi uregulowanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego na drodze utworzenia dwóch państw - ostrzegał al-Kidwa. Palestyńskie żądanie uznania izraelskiego muru bezpieczeństwa za nielegalny poparł swym autorytetem sekretarz generalny Ligi Arabskiej Amr Musa. - Kwestia muru poważnie odbija się na przyszłości jakiegokolwiek rozwiązania. Potwierdza on, że państwo okupant chce anektować, separować i dzielić terytoria - powiedział Musa na konferencji prasowej w gmachu Trybunału. Reuter przypomina, że Liga Arabska przekazała wcześniej swoje pisemne stanowisko Trybunałowi Sprawiedliwości, a w środę ma formalnie wystąpić na rozprawie. Już dziś jednak Amr Musa niespodziewanie pojawił się na konferencji prasowej zorganizowanej przez Palestyńczyków. Izrael odrzucił palestyńskie oskarżenia, twierdząc, że mur ma stanowić "ochronę przed terrorystami". - Palestyńczycy wolą omijać bezpośrednie rokowania i wkraczać na arenę międzynarodową - powiedział w Hadze rzecznik izraelskiego MSZ Dawid Saranga. Wchodzi on w skład ekipy, którą Izrael, mimo formalnego ignorowania rozprawy w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości, wysłał do Hagi w celu przedstawienia własnych argumentów opinii publicznej. - Przebieg muru wyznaczają tylko i wyłącznie względy bezpieczeństwa - podkreślił Saranga. - Mur może zostać w przyszłości usunięty, kiedy zobaczymy, że demokratyczne kierownictwo palestyńskie prowadzi rzeczywiste negocjacje - dodał. Przed barokowym pałacem, gdzie mieści się siedziba Trybunału odbywała się od rana demonstracja proizraelska. Demonstranci zgromadzili się wokół specjalnie przywiezionego tu spalonego wraku autobusu, w którym w styczniu w centrum Jerozolimy palestyński terrorysta dokonał zamachu, powodując śmierć 11 osób. "Powstrzymać terror - zacząć negocjacje", "Mur runie, gdy położony zostanie kres terroryzmowi" - skandowali uczestnicy proizraelskiej demonstracji. tymczasem władze Autonomii Palestyńskiej ogłosiły dzisiejszy dzień Dniem Gniewu i zaplanowały masowe protesty przeciwko budowie muru. W czasie jednego z nich armia izraelska użyła wobec palestyńskich demonstrantów gazu łzawiącego. W rozpędzonej przez izraelskich żołnierzy manifestacji w rejonie wsi Deir Ghsun pod Tulkarem - w pobliżu której przebiega odcinek odcinek muru - wzięło udział około 2,5 tysiąca Palestyńczyków. Palestyński przywódca Jaser Arafat po raz kolejny potępił dziś budowę izraelskiego "muru bezpieczeństwa", wskazując, że rozpoczęta przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze rozprawa oznaczać może "nadzieję dla pokoju" w regionie. W przemówieniu przekazanym dziś rano przez palestyńskie media Arafat uznał, że mur mający oddzielać Izrael od ziem Autonomii to próba zablokowania zarówno rokowań pokojowych, jak i szansy powstania niezależnego państwa palestyńskiego. - To nowy Mur Berliński, wznoszony na naszych ziemiach (...), by nie dopuścić do stworzenia przez nasz naród własnego, niezawisłego państwa palestyńskiego - powiedział Arafat. Izrael początkowo zapowiadał, że zbojkotuje posiedzenie haskiego Trybunału, w sobotę jednak nieoczekiwanie ogłosił, że zdemontuje część muru, zaś wczoraj cywilni robotnicy izraelscy przystąpili do burzenia ośmiokilometrowego fragmentu muru pomiędzy wsiami Baka al-Szarkija i Zeita na Zachodnim Brzegu Jordanu. Nie wiadomo, czy w związku z niedzielnym atakiem zamachowca - samobójcy w Jerozolimie i śmierci co najmniej ośmiu osób prace te będą kontynuowane. Likwidacja odcinka - zgodnie z zapowiedziami - miała zająć około tygodnia. Kontrowersyjna bariera ma mieć w sumie 728 kilometrów długości. Jest to na pewnych odcinkach mur, na innych metalowe ogrodzenie. Ukończono już budowę 180 kilometrów. Obecnie trwają prace przy kolejnych odcinkach. Kilometr bariery kosztuje 2 miliony dolarów. Około 20 km konstrukcji stanowi wysoki betonowy mur, który ma chronić Izraelczyków przed ostrzałem. Resztę tworzą ogrodzenia z czujnikami elektronicznymi i rowy, które mają powstrzymać pojazdy. Bariera biegnie w przybliżeniu wzdłuż "Zielonej linii", która była granicą przed wojną sześciodniową w 1967 roku, ale ma wchodzić w głąb terenów palestyńskich wokół skupisk wielkich osiedli żydowskich. Palestyńczycy są zdania, że to próba ostatecznego zawłaszczenia części palestyńskich ziem, zajętych w 1967 roku. Izrael twierdzi, że trasę wytyczono tak, aby możliwie najlepiej zagrodzić drogę kolejnym zamachowcom - samobójcom. W ciągu przeszło trzech lat konfliktu zbrojnego ich poprzednicy zabili już setki Izraelczyków. - Gdyby ci ludzie tutaj nie zostali zabici, nie byłoby powodów do budowy muru. Mamy jednak 934 powody za istnieniem zapory - argumentował rzecznik izraelskiego MSZ, pokazując galerię zdjęć Izraelczyków, którzy zginęli w samobójczych zamachach. Palestyńczycy natomiast nazywają barierę "murem apartheidu" i zarzucają władzom izraelskim, że z jego pomocą chcą utrwalić okupację i uniemożliwić powstanie niepodległego państwa palestyńskiego. - W tym momencie, jesteśmy przekonani, że budowa tej bariery niszczy szanse na pokój - mówią Palestyńczycy. Bariera ściągnęła także na Izrael krytykę społeczności międzynarodowej. Nawet prezydent USA George Bush powiedział, że mur "stanowi problem" i zmniejszył amerykańskie gwarancje kredytowe dla Izraela. Izraelskie źródła polityczne nie wykluczają możliwości skrócenia bariery, by w zamian zyskać przychylność Amerykanów. Izraelski Sąd Najwyższy rozpatruje petycje ugrupowań praw człowieka, które mówią, że budowa bariery jest sprzeczna z prawem międzynarodowym, bo powstaje na ziemiach okupowanych i rozdziela Palestyńczyków.