Lapid sprzeciwia się postulatom przedstawionym w niedzielę przez członków partii Religijny Syjonizm, które pozwoliłoby właścicielom firm, w tym lekarzom, odmówić usługi, jeśli kolidowałoby to z ich uczuciami religijnymi. "To nigdy się nie kończy. Nigdy nie było nigdzie na świecie, w żadnym momencie historii religijnego i nacjonalistycznego ekstremizmu, że pewnego dnia i z własnej inicjatywy oświadczyłby: 'to koniec, wystarczy mi, przestaję'" - powiedział Lapid na spotkaniu partii Jest Przyszłość, której jest liderem i założycielem. "Ten atak nie zatrzyma się sam z siebie. Oni nie zakochają się nagle w demokracji. Nie zobaczą światła i nie dojdą do wniosku, że wierzą w liberalne wartości [izraelskiej] Deklaracji Niepodległości" - ostrzegł Lapid. "To nie jest rząd 'pełnego prawa'. To jest pełnoprawny rząd szaleństwa" - dodał. Głosowanie nad nowym rządem Agencja Reutera poinformowała w poniedziałek, powołując się na wypowiedź przewodniczącego Knesetu (izraelski parlament - red.), że przyszły premier, Netanjahu zamierza przeprowadzić głosowanie nad nowym rządem w czwartek, 29 grudnia. W wyborach, które odbyły się na początku listopada partia Netanjahu - Likud oraz stowarzyszone z nią ugrupowania skrajnie prawicowe i religijne zdobyły 64 miejsca w 120-osobowym Knesecie, dając Netanjahu mandat do utworzenia rządu. Izraelscy liberałowie oraz komentatorzy zagraniczni obawiają się, że nowy rząd, w którym najważniejsze ministerstwa przejmą skrajni nacjonaliści i ultraortodoksi, zaogni konflikt z Palestyńczykami na Zachodnim Brzegu Jordanu oraz pogłębi podział między świeckimi a religijnymi obywatelami Izraela. Reuters przypomina, że nowy rząd, którego skład Netanjahu musi przedstawić w ciągu tygodnia, rozpocznie urzędowanie pod koniec bieżącego roku, w którym na Zachodnim Brzegu doszło do jednych z najgorszych od ponad dekady aktów przemocy. Zginęło w nich ponad 150 Palestyńczyków i przeszło 20 Izraelczyków.