Wczoraj wieczorem porwano rosyjski samolot pasażerski TU-154 lecący ze stolicy Dagestanu - Machaczkały, do Moskwy. Dzisiaj rano porywacz oddał się w ręce izraelskich władz. Na pokładzie samolotu było 58 osób, w tym 10 członków załogi. Wszyscy są już na lotnisku cali i zdrowi. Z samolotu wyniesiono kilka sztuk broni należącej do znajdujących się na pokładzie oficjeli z Dagestanu. Ze stojącego na bocznym pasie lotniska Tupolewa 154 wysiadło najpierw kilku rozebranych do pasa mężczyzn, potem kolejnych kilkadziesiąt osób. Wojsko nadal nie dopuszcza nikogo w pobliże samolotu, który może być zaminowany. Armia izraelska podała, że pirat powietrzny jest Czeczenem i porwanie rosyjskiego samolotu pasażerskiego nie ma nic wspólnego z rewoltą palestyńską. Maszyna leciała ze stolicy Dagestanu, Machaczkały, do Moskwy. Wkrótce po starcie samolot skierował się do Azerbejdżanu i po krótkim postoju na uzupełnienie paliwa poleciał do Izraela. Strona izraelska nie zezwoliła na lądowanie samolotu na lotnisku w Tel-Awiwie. Ostatecznie samolot wylądował na pasie startowym bazy wojskowej Uvda w pobliżu Ejlatu nad Morzem Czerwonym. Izrael zgodził się przyjąć uprowadzona maszynę, gdy terroryści zagrozili, że wysadzą ją w powietrze. Premier Izraela Ehud Barak odwołał podróż do Waszyngtonu i wracał do kraju, by zająć się sprawą uprowadzonego samolotu. Ehud Barak znajdował się już w drodze do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał rozmawiać z prezydentem Billem Clintonem na temat zakończenia bliskowschodniego kryzysu. Zanim doleciał na miejsce dowiedział się o uwolnieniu zakładników, więc zawrócił swój samolot i poleciał do stolicy USA. Według agencji ITAR-TASS, przedstawiciele rosyjskiego kontrwywiadu analizują listę pasażerów, by wytypować ewentualnych porywaczy. Rzecznik Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Zdanowicz poinformował wcześniej, że terrorystów jest kilku i że są uzbrojeni w broń palną. Mają też ponoć ładunek wybuchowy.