- Uczynimy maksymalny wysiłek, aby doprowadzić do porozumienia, ale rozbieżności są nadal duże - powiedział dzisiejszej nocy negocjator palestyński Ahmed Korei. Kilka godzin wcześniej na posiedzeniu szefów najważniejszych resortów gabinetu izraelskiego, zgodzono się na przystąpienie do rozmów izraelsko-palestyńskich, zgodnie z propozycją przedstawioną w środę na kairskim spotkaniu Jasera Arafata z ministrem Szlomo Ben-Amim. Oczekuje się, że rokowania w Tabie rozpoczną się dzisiaj późnym wieczorem. Już niewiele czasu pozostało na zawarcie porozumienia izraelsko-palestyńskiego do 6 lutego, kiedy odbędą się w Izraelu wybory premiera. Takie porozumienie w pierwszych dniach prezydentury George'a W. Busha pchnęłoby naprzód bliskowschodni proces pokojowy. Mogłoby ono również zwiększyć szanse premiera Izraela Ehuda Baraka na reelekcję, w sytuacji kiedy sondaże opinii publicznej dają większe szanse prawicowemu rywalowi Baraka - Arielowi Szaronowi. Z drugiej strony porozumienie mogłoby okazać się niekorzystne dla Baraka, gdyby wyborcy uznali, iż poczynił on zbyt wiele ustępstw wobec Palestyńczyków. Tymczasem jak twierdzą źródła dyplomatyczne w Jerozolimie, Barak prawie nie widzi szans na szybkie porozumienie. Tuż przed wczorajszym zaprzysiężeniem nowego prezydenta USA George'a W. Busha, Palestyńczycy znowu sygnalizowali, że nie wyrażają akceptacji dla propozycji prezydenta Billa Clintona, przyjętych przez Izrael.