Pomysł nowelizacji ustawy o IPN, w myśl której za sformułowanie "polskie obozy koncentracyjne" grozi odpowiedzialność karna, stała się zarzewiem sporu między Izraelem a Polską. Według Izraelczyków, nowa ustawa ma być próbą "zniesienia odpowiedzialności Polaków za Holokaust". Zdaniem Abrahama H. Foxmana, polski "nacjonalistyczny rząd" miał na celu osiągnięcie dwóch rzeczy. "Po pierwsze chodzi o ponowne napisanie historii, ale przede wszystkim o to, by zapobiec tworzeniu nowej historii" - napisał na łamach "Jerusalem Post".Foxman ma jednak świadomość, że również Polacy byli ofiarami drugiej wojny światowej. "Owszem Polacy bywali ofiarami, ale byli też oprawcami. Im więcej tego typu historii wychodzi na światło dzienne, tym bardziej szowinistyczny, nacjonalistyczny rząd ich nie chce. Jednym ze sposobów jest stworzenie przepisów prawnych, które penalizują te stwierdzenia" - powiedział. Napisanie historii na nowo? Abraham Foxman odniósł się również do sprawy "polskich obozów śmierci". "Rozumiemy, że Polacy nie chcą słyszeć określenia 'polskie obozy śmierci' - nikt tego nie neguje. (...) Ale to, co widzimy, jest czymś innym. To, co widzimy, jest ruchem politycznym, który ma na celu napisanie historii na nowo, zaprzeczenie historycznym faktom i zapewnienie, że rzetelna historia nie będzie napisana" - podkreślił Foxman.Były dyrektor Ligi Przeciwko Zniesławieniu na łamach "Jerusalem Post" przeanalizował też, jakie rzeczywiste konsekwencje może mieć proponowany zapis w ustawie o IPN. "Jeżeli bym powiedział, że zostałem ocalony przez polską kobietę, ale jednocześnie wielu Żydów poniosło śmierć z winy Polaków, to - jeśli ustawa przejdzie - zostałbym skazany za zniesławienie narodu polskiego, mówiąc, że Polacy byli kolaborantami - a przecież nimi byli" - argumentował."Musimy bronić historycznych faktów i nie dopuszczać do przeinaczeń. Zapobieżenie kłamstwu oświęcimskiemu jest istotne. A zatem - musimy z jednej strony przeciwstawiać się przekłamaniom - a takim jest określenie 'polskie obozy koncentracyjne'. Ten, kto zezwala na takie określenie, tworzy - jakby to określił Donald Trump - "fake history" - fałszywy zapis historyczny" - zauważył Foxman. Tysiące polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata Były szef Instytutu Jad Waszem Mordechaj Paldiel zaprezentował z kolei bardziej wyważoną opinię na ten temat. "W ciągu 24 lat działalności w Instytucie Jad Waszem miałem przyjemność pełnić istotną rolę podczas dodawania tysięcy polskich nazwisk do listy Sprawiedliwych wśród Narodów Świata". Publicysta przypomniał przy okazji, że wielu Polaków decydowało się na pomoc Żydom, mimo że groziła za to kara śmierci wymierzona przez Niemców."Nie istnieją konkretne dane, ale wielu Polaków oddało życie, podobnie jak chronieni przez nich Żydzi, jeśli zostali przyłapani na niesieniu pomocy" - zauważył Paldiel, jednocześnie oceniając, że "Polska może być z nich dumna".Były szef Jad Waszem ukazał także drugą stronę medalu. "Jest również mroczniejsza strona tej opowieści - ostry antysemityzm panujący wśród dużej części społeczeństwa przed wojną, w jej trakcie i po wojnie, sprawił, że wyciągnięcie pomocnej dłoni do Żydów było podwójnie trudne dla tych życzliwych i serdecznych Polaków". Jak pisze Mordechaj Paldiel, decydujący się na pomoc Żydom Polacy musieli uważać nie tylko na Niemców, z rąk których groziła im kara śmierci, ale również na Polaków-donosicieli, którzy po wojnie często unikali kary albo jej wymiar był symboliczny.Publicysta powołuje się również na pracę badacza Joshuy Zimmermanna, z którego analiz wynika, że członkowie AK "trzymali się z dala od Żydów". Autor pisze też o członkach polskiego podziemia, którzy "umywali ręce". Tutaj Paldiel przytacza dzieje NSZ, które z jednej strony "przeciwstawiały się nazistom", ale z drugiej "tropiły uciekających Żydów". Mieszane uczucia Były szef Jad Waszem wspomniał również o "szmalcownikach" oraz o członkach żydowskiego podziemia, "których opowieści są pełne zagrażających życiu incydentów". Paldiel stara się jednak przedstawić obie strony - wspomina o działaniach Żegoty, opisuje również pełne determinacji losy Ireny Sendlerowej - członkini tej organizacji, której postawę nazywa "heroiczną". Koniec końców Mordechaj Paldiel nazywa polską historię drugiej wojny światowej "mieszaną". "Według mnie, te tysiące Polaków - znanych i nie - które ryzykowały własnym życiem, by uratować Żydów, znajdują się na czele listy Sprawiedliwych spośród wszystkich krajów Europy - bo stawali wobec większego ryzyka, zarówno ze strony brutalnych niemieckich okupantów, jak i rodaków, którzy byli zadowoleni, widząc, jak Żydzi znikają z polskiej przestrzeni". Publicysta przypomniał też, że Polacy "nie prosili o to, by obozy stanęły na ich ziemi". Dlatego też, zdaniem byłego szefa Jad Waszem, Polacy mają słuszność, kiedy nie zgadzają się na to stwierdzenie. "Rzeczywiście, Polacy mocno cierpieli podczas okupacji niemieckiej, ale to nie tłumaczy ich przesadnie antysemickiego zachowania podczas okupacji. To samo można powiedzieć o postawach we Francji Vichy, Holandii, na Węgrzech czy Słowacji albo w innych krajach. Podczas gdy dziękujemy tym, którzy powstali i obronili obraz człowieka jako istoty moralnie prawej poprzez ratunek Żydów, musimy pamiętać o innych, którzy albo stali na uboczu, albo przyłożyli rękę do przeprowadzanego przez nazistów ludobójstwa" - podsumował swój tekst Paldiel.