Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w ubiegłym tygodniu, że prezydent Izraela Szimon Peres zapewnił go, że nie dojdzie do ataku na Iran. Ajalon, zapytany, czy słowa Peresa gwarantują, że Izrael nie uderzy na Iran, odparł, iż "z pewnością nie jest to gwarancja". "Nie wydaje mi się, z całym należnym szacunkiem, że prezydent Rosji jest uprawniony do mówienia w imieniu Izraela, i z pewnością nie zrezygnowaliśmy z żadnej możliwości" - powiedział. Aszkenazi oświadczył w izraelskim radiu wojskowym, że najlepszym sposobem działania wobec Iranu są sankcje, ale Izrael przygotowuje się na każdą ewentualność, by upewnić się, że Teheran nie pozyska broni jądrowej. Dodał, że Izrael ma prawo, by się bronić, i że rozważane są wszelkie opcje. Izrael od dawna kwestionuje zapewnienia Iranu, że jego program atomowy ma wyłącznie cywilny charakter i nie ma na celu zbudowania broni atomowej. Zapowiada też, że nie będzie tolerował takiego poziomu zbrojeń w jawnie wobec niego wrogim kraju. Zgodnie z udostępnioną przez Kreml transkrypcją wywiadu, którego Miedwiediew udzielił amerykańskiej telewizji CNN w ubiegły wtorek, rosyjski prezydent stwierdził, że atak na Iran doprowadziłby do "katastrofy humanitarnej" i ryzyka, że kraj ten będzie szukał zemsty na Izraelu, co mogłoby wpłynąć na bezpieczeństwo innych państw. "Jednak moi izraelscy koledzy powiedzieli mi, że nie zamierzają działać w ten sposób, i ufam im" - dodał Miedwiediew. "Izraelski prezydent Peres powiedział coś ważnego dla nas wszystkich: +Izrael nie planuje przeprowadzenia żadnych ataków na Iran, jest pokojowym krajem i tego nie zrobi" - powiedział Miedwiediew. Rosja odgrywa dużą rolę w sporze między Izraelem a Iranem. Premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, który w tym miesiącu złożył niezapowiedzianą wizytę w Rosji, zależy na tym, aby Moskwa nie dostarczyła Iranowi systemu obrony powietrznej S-300 oraz by poparła międzynarodowe sankcje przeciwko temu krajowi.