Z kolei minister środowiska w rządzie Netanjahu, Gilad Erdan oznajmił, że Izrael nie przyjmuje "rozkazów" od Obamy. Dziś w Turcji Obama powiedział, że jego administracja będzie dążyć do powstania państwa palestyńskiego. Przypomniał przy tym cele określone przez międzynarodowy plan pokojowy - tzw. mapę drogową oraz na konferencji w Annapolis w 2007 roku. Izrael i Autonomia Palestyńska zobowiązały się wtedy do nawiązania rokowań, by do końca 2008 roku porozumieć się w sprawie utworzenia państwa palestyńskiego. - Izrael docenia zaangażowanie prezydenta Obamy w (sprawę) bezpieczeństwa Izraela oraz postępu pokoju. Rząd Izraela jest przywiązany do obu tych celów i będzie w najbliższej przyszłości tak formułował swą politykę, by ściśle współpracować ze Stanami Zjednoczonymi - głosi oświadczenie wydane przez biuro Netanjahu po wystąpieniu Obamy. Cytująca je agencja Associated Press podkreśla, że nie ma w nim wzmianki o państwowości palestyńskiej ani o konferencji w Annapolis. 1 kwietnia nowo mianowany szef MSZ Izraela Awigdor Lieberman oświadczył, że Izraela nie obowiązują ustalenia z Annapolis. Jego wypowiedź wywołała poruszenie na świecie i krytykę ze strony Palestyńczyków. - Izrael nie przyjmuje rozkazów od prezydenta Obamy - oznajmił dziś minister środowiska Gilad Erdan, który - jak zaznacza agencja AFP - jest bliski premierowi Netanjahu i należy do jego partii, Likudu. - Głosując na Benjamina Netanjahu, obywatele izraelscy zadecydowali, że nie staną się 51. stanem USA - oznajmił minister w Knesecie (parlamencie izraelskim). Dodał jednak, że Stany Zjednoczone są "ważnym sojusznikiem" Izraela i stosunki między nimi będą rozwijać się w duchu dialogu". W Turcji Obama po raz kolejny powtórzył, że Waszyngton zdecydowanie popiera powstanie palestyńskiego państwa, istniejącego "w pokoju i bezpiecznie" obok państwa Izrael.