W rozmowach rozważano możliwość rotacyjnego przewodnictwa obu partii w rządzie i pozostania Netanjahu na stanowisku premiera, ale - jak pisze izraelski dziennik "Haarec" - nie nastąpiło zbliżenie poglądów. Rozmowy zostaną wznowione w niedzielę. Centrowy sojusz Niebiesko-Białych poinformował w komunikacie, że przedstawił wstępne postulaty. Oskarża prawicowy Likud o to, że "okopał się na swych pozycjach", domagając się, aby jego lider i dotychczasowy premier, Netanjahu, pozostał na czele rządu, a w składzie gabinetu - wchodzący przedtem w jego skład politycy ultraortodoksyjni. "Od samego początku było rzeczą wiadomą, że Niebiesko-Biali nie zgodzą się na te warunki" - głosi opublikowany przez nich komunikat. Likud bowiem, działając wyłącznie w interesie Netanjahu, chce "doprowadzić w Izraelu do drugiej rundy wyborów". Lider Niebiesko-Białych Benny Gantz odmawia poparcia rządu, którym kierowałby Netanjahu, dopóki ciążą na nim oskarżenia o udział w trzech aferach korupcyjnych, na podstawie których prokuratura mogłaby go formalnie oskarżyć po wyznaczonym na środę posiedzeniu. Likud i Niebiesko-Biali uzyskali w wyborach 17 września wystarczającą większość, która pozwoliłaby im na wspólne rządy jako naturalnym sojusznikom, ale zmusza to ich do negocjacji, jakich żadna ze stron nie pragnęła - pisze agencja EFE. Mediacje prezydenta Prezydent Reuwen Riwlin starał się doprowadzić w ostatnich dniach do zbliżenia ich stanowisk i zaproponował powołanie "rządu rotacyjnego", sugerując, aby premier czasowo zawiesił swe funkcje, co pozwoliłoby Gantzowi objąć to stanowisko, gdyby oskarżenia wobec Netanjahu zostały podtrzymane i sformalizowane. Nie brak izraelskich analityków, którzy uważają, że sprawy utknęły w ślepym zaułku. Jednak połowa Izraelczyków, jak wynika z sondażu, którego wyniki opublikowała w piątek telewizja publiczna, pragnie odblokowania sytuacji politycznej w kraju poprzez powołanie rządu jedności pod rotacyjnym przewodnictwem na przemian Netanjahu i Gantza. Za takim rozwiązaniem opowiada się 50,6 proc. Izraelczyków, 32,1 proc. ankietowanych sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu. Sondaż ukazuje głęboki podział w izraelskim społeczeństwie - na pytanie, kto jako pierwszy powinien stanąć na czele gabinetu, 41,8 proc. respondentów opowiada się za Netanjahu, a 40 proc. za Gantzem. W innym sondażu opublikowanym przez dziennik "Israel Hajom" odsetek zwolenników rządu jedności wzrasta do 63 proc., 60 proc. jest przeciwnych nowym wyborom, które byłyby trzecimi w tym roku. W przedterminowych wyborach parlamentarnych 17 września wygrał sojusz Gantza, zdobywając 33 mandaty w 120-miejscowym Knesecie, Likud Netanjahu wywalczył 32 mandaty. Netanjahu ze swoimi tradycyjnymi i potencjalnymi sojusznikami może liczyć na poparcie 55 posłów, podczas gdy Gantz - na 54. Żadne ze stronnictw nie zebrało 61 mandatów, koniecznych do uzyskania większości.