Izraelskie media spekulowały ostatnio, że Perec może ustąpić ze stanowiska w ciągu najbliższych dni, co wzmogłoby presję, aby podał się do dymisji także premier Ehud Olmert, również oskarżany o nieudolność w trakcie izraelskiej kampanii przeciwko libańskiemu Hezbollahowi. - Ogłosiłem ponad miesiąc temu, że mam zamiar natychmiast po wyborach w Partii Pracy dokonać daleko idących zmian. Jedną z propozycji jest powrót teki ministra obrony do partii Kadima (premiera Olmerta), a my otrzymalibyśmy resort finansów - powiedział Perec w izraelskiej telewizji. Zapytany, dlaczego nie chce posłuchać 100 tys. Izraelczyków, którzy w czasie demonstracji w czwartek domagali się natychmiastowej dymisji zarówno szefa rządu jak i ministra obrony, Perec odparł: "Myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę, że dwa tygodnie w tę czy w tamtą stronę, tak naprawdę nie mają znaczenia". Specjalna komisja, badająca zeszłoroczną operację militarną Izraela w Libanie, ostro skrytykowała Olmerta i Pereca. Uznano, że szef rządu i minister obrony nie mieli dobrze przygotowanego planu, gdy w lipcu 2006 roku rozpoczęli operację militarną z lądu, morza i powietrza w reakcji na uprowadzenie przez libański Hezbollah dwóch żołnierzy izraelskich. W raporcie Olmertowi i Perecowi zarzucono m.in. złą ocenę sytuacji, nieostrożność i nieodpowiedzialność. Reuter pisze, że w trakcie zbliżających się wyborów w Partii Pracy Perec raczej nie utrzyma się na stanowisku przewodniczącego. Wielu zaś jego potencjalnych następców ma zamiar wycofać Partię Pracy z koalicji rządowej, co może doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych w Izraelu.