"Izrael liczy na kontynuowanie współpracy z egipskim rządem na podstawie porozumienia pokojowego, które odpowiada wspólnym interesom obu narodów i przyczynia się do regionalnej stabilności" - głosi komunikat izraelskiego premiera. Agencja AFP odnotowuje, że prezydent elekt Egiptu Mohamed Mursi zobowiązał się do respektowania międzynarodowych zobowiązań. Kilka godzin wcześniej miał on jednak powiedzieć w wywiadzie dla irańskiej agencji Fars, że Egipt zamierza "poddać rewizji porozumienie z Camp David", które tworzyło podstawę zawarcia traktatu pokojowego między Egiptem a Izraelem w 1979 roku. Pytany przez francuską agencję wysoki rangą izraelski funkcjonariusz oświadczył, że strona izraelska oczekuje od Egiptu "pragmatycznego podejścia", a oba kraje "podlegają tym samym uwarunkowaniom - bezpieczeństwu wspólnej 240-kilometrowej granicy, konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu i interesom ekonomicznym". "Na czele Egiptu stoi odtąd człowiek, który nigdy nie krył wrogości wobec Izraela" - oświadczył z kolei w publicznym izraelskim radiu deputowany Benjamin Ben Eliezer, który w przeszłości m.in. stał na czele resortu obrony. "Musimy dążyć do dialogu z islamistami, a jednocześnie przygotowywać się do wojny" - oświadczył ten deputowany Partii Pracy. Dodał, że "Izrael musi spodziewać się trudności na swej granicy na Synaju (z Egiptem), który przekształcił się w azyl dla ugrupowań terrorystycznych, w tym Al-Kaidy". W sierpniu ubiegłego roku Ben Eliezer mówił, że proponował Hosniemu Mubarakowi azyl w Izraelu, ale będący wówczas jeszcze u władzy przywódca Egiptu odmówił uzasadniając, iż jest patriotą. W rozmowie z izraelskim radiem Ben Eliezer poinformował, że wysunął tę propozycję na początku 2011 roku w czasie wizyty u Mubaraka, kiedy w Egipcie trwały już masowe protesty. Także szef sztabu izraelskich sił zbrojnych generał Benny Gantz zaapelował niedawno do Egiptu, by "utrzymał zwierzchność nad Synajem". 18 czerwca dwaj pochodzący z Synaju zamachowcy, Egipcjanin i Saudyjczyk deklarujący powiązania z Al-Kaidą, przedostali się do Izraela, gdzie zabili robotnika pracującego przy budowie muru na granicy izraelsko-egipskiej. 20 czerwca Izrael, który nie mógł przeprowadzić działań odwetowych na egipskim terytorium Synaju, dokonał nalotu na południu Strefy Gazy przeciwko dżihadystom oskarżonym o współudział w tym ataku.