Do pierwszej intifady doszło w 1987 roku, druga wybuchła w 2000 roku. Trzecia - wedle jej inicjatorów aktywnych na Facebooku i Twitterze - rozpocznie się w "dniu katastrofy (w jęz. arabskim - nakba)". Tak Palestyńczycy nazywają święto niepodległości Izraela, ustanowione w rocznicę powstania tego państwa (15 maja 1948 roku). Anonimowi organizatorzy wzywają do wszczęcia antyizraelskiego powstania wszędzie tam, gdzie to możliwe. Chcą by Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu zaatakowali żydowskich osadników zamieszkujących na tym obszarze. Ci ze Strefy Gazy mieliby nasilić ataki rakietowe na terytorium Izraela. Do tego samego nawoływany jest libański Hezbollah. Palestyńczycy i ich zwolennicy w innych państwach sąsiednich: Jordanii, Syrii i Egipcie, mieliby masowo demonstrować na granicach z Izraelem. Palestyńskie demonstracje są spodziewane już w najbliższy wtorek, ale mają one upłynąć pod znakiem godzenia i jednoczenia skłóconych ze sobą ugrupowań sprawujących władzę w dwóch odrębnych enklawach palestyńskich na terytorium Izraela: Fatahu (rządzi na Zachodnim Brzegu) i Hamasu sprawującego władzę w Strefie Gazy. Inicjatorzy "trzeciej intifady" namawiają do udziału w tych najbliższych marszach oraz wiecach i prowadzenia podczas nich agitacji na rzecz powstania. Natomiast internetowy portal gazety "Jedijot Achronot" cytuje wypowiedź przedstawiciela kierownictwa Fatahu, który miał stwierdzić, że "trzecia intifada" nie wybuchnie, bo nie jest w nią zaangażowana żadna znacząca organizacja. "Jak nie będzie politycznego rozkazu jej rozpoczęcia, to nie będzie intifady" - powiedział.