Związany z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) były doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński uważa, że George W. Bush, sprzeciwiając się natychmiastowemu zawieszeniu broni w tym konflikcie, opóźnia tylko jego rozwiązanie i działa na rzecz dalszego pogorszenia stosunków USA ze światem arabskim. - Nie jest dla mnie jasne, co rząd USA chce osiągnąć nie popierając szybkiego zawieszenia broni. W sytuacji, gdy i tak wiadomo, że do niego nie dojdzie, potwierdza to tylko krajom arabskim, że jesteśmy w tej sprawie raczej stroną niż mediatorem - powiedział Brzeziński. Zdaniem byłego szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego, jeżeli Izraelowi uda się nawet wyprzeć bojówki Hezbollahu na północ Libanu, oznaczać to będzie tylko przedłużenie konfliktu i dalsze ofiary, także wśród ludności cywilnej. - W każdej wojnie trudno uniknąć strat cywilnych, ale z ich powodu światowa opinia publiczna zwraca się przeciwko Izraelowi - podkreślił Brzeziński, który w latach 1978-79 jako doradca Cartera był głównym architektem porozumienia w Camp David przynoszącego pokój między Izraelem a Egiptem. Wyraził on również opinię, że jeśli administracja USA uważa, iż Hezbollah atakuje Izrael za namową Syrii i Iranu, powinna podjąć rozmowy przynajmniej z Syrią. Waszyngton natomiast odmawia negocjacji z Damaszkiem. Administracja Busha argumentuje, że natychmiastowe przerwanie ognia nie ma sensu, gdyż utrzymałoby to status quo, czyli zdolność Hezbollahu do dalszej agresji przeciw Izraelowi. Prezydent twierdzi, że należy usunąć korzenie problemu, czyli wyeliminować terrorystów z Hezbollahu - stąd przyzwolenie, by Izrael rozprawił się z tą islamską organizacją. Według ekspertów CSIS nadzieje na zniszczenie Hezbollahu siłą są płonne. - Izrael ma moralną rację, ale moralna wyższość niewiele się liczy na polu walki. Nie ma militarnego rozwiązania problemu Hezbollahu. Jedyny sposób na tę organizację to rozwiązanie polityczne. Musimy znaleźć rozwiązanie libańskie - wzmocnić rząd Libanu - powiedział specjalista ds. Bliskiego Wschodu, Jon Alterman. Także inny ekspert CSIS, David Benjamin, nie wierzy w możliwość wojskowej likwidacji Hezbollahu. - Jedynym sposobem rozbrojenia Hezbollahu jest użycie siły, ale jak to zrobić? Czy można zadać tej organizacji takie straty, żeby zmienić równowagę sił w regionie? Bardzo wątpliwe - powiedział Benjamin. Jego zdaniem, prezydent Bush mocno upraszcza sprawę, zrównując szyicki Hezbollah z werbującą sunnitów Al-Kaidą. - To zupełnie odrębne problemy, nie dające się zamknąć w formule "wojny z terroryzmem" - powiedział. Konflikt na Bliskim Wschodzie pomiędzy Izraelem i Libanem trwa już ponad dwa tygodnie i kosztował życie 433 Libańczyków i 51 Izraelczyków.