- Jestem przekonany, że żadne państwo, ani Stany Zjednoczone, ani kraje europejskie ani żadne inne państwa nie mogą czuć się bezpiecznie i nie będą w stanie przejść do porządku dziennego nad faktem, że Iran ma broń atomową - podkreślił minister Szaul Mofaz. Dodał jednak, że obecnie na pierwszy plan powinna wybić się dyplomacja. Wątpiąc jednak w jej powodzenie, nie wykluczył, że Izrael podejmie wobec Iranu kroki jakie uzna za stosowne. Iran to śmiertelny wróg Państwa Żydowskiego. Teokratyczne władze w Teheranie nigdy nie pogodziły się z istnieniem Izraela i od początku tzw. rewolucji islamskiej sponsorują terrorystów. Istnieje realna groźba, że bomba atomowa ajatollahów szybko trafiłaby w ręce np. terrorystów z libańskiego Hezbollahu. Poza tym irańskie rakiety, zdolne do przenoszenia głowic jądrowych, są już w stanie sięgnąć każdego celu w Izraelu. Izrael już raz skutecznie przeszkodził wrogiemu krajowi w budowie bomby atomowej. W 1981 roku samoloty z gwiazdą Davida na skrzydłach zbombardowały ośrodek nuklearny w irackim Osiraku, niwecząc nadzieje Saddama Husajna na wejście do ekskluzywnego klubu posiadaczy broni typu A. Zdaniem specjalistów, Irakijczycy byli bardzo blisko celu.