O decyzji poinformowano dobę po tym, jak Palestyńczycy uzyskali w ONZ status nieczłonkowskiego państwa-obserwatora. Część izraelskich mediów twierdzi, że jest to odwet za wygrane przez Palestyńczyków głosowanie w ONZ, choć nie jest jasne, kiedy dokładnie zapadła ta decyzja. Według opozycyjnego izraelskiego dziennika "Ha'aretz" część nowych budynków ma powstać między Jerozolimą a największym izraelskim osiedlem na Zachodnim Brzegu - Maale Adumim. Wraz z decyzją o budowie 3 tysięcy nowych domów bądź mieszkań, władze miały też zdecydować o przyspieszeniu budowy kolejnego tysiąca domów. Izraelskie osadnictwo we wschodniej Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu jest w świetle prawa międzynarodowego nielegalne. Palestyńczycy twierdzą, że budowa nowych domów w strefie E1 czyli między Jerozolimą a Maale Adumim może w konsekwencji podzielić Zachodni Brzeg na dwie części i uniemożliwić Palestyńczykom stosunkowo swobodne poruszanie się. O decyzji izraelskiego rządu poinformowano dzień po tym, jak Palestyńczycy uzyskali w ONZ status nieczłonkowskiego państwa-obserwatora. Izraelskie media podkreślają, że nie jest jasne, czy decyzja zapadła po czy przed sesją ONZ. Interpretują ją jednak jako izraelski odwet za głosowanie w ONZ i przypominają, że również rok temu, gdy w Narodach Zjednoczonych rozpatrywano poprzedni palestyński wniosek, władze zdecydowały o budowie nowych domów w dzielnicy Gilo w Jerozolimie. Wstrzymanie izraelskiego osadnictwa jest jednym z warunków powrotu Palestyńczyków do negocjacji pokojowych z Izraelem. Osadnictwo było wielokrotnie potępiane przez wspólnotę międzynarodową, w tym także przez Stany Zjednoczone, uważane za największego sojusznika Izraela. Szacuje się, że obecnie na terenach palestyńskich mieszka około pół miliona Izraelczyków. Wojciech Cegielski, Jerozolima