Także ostatnie badania opinii publicznej wskazują na nieuchronne zwycięstwo kandydata skrajnej prawicy Ariela Szarona. Ma on bowiem wciąż 20 procentową przewagę nad urzędującym premierem. Tymczasem startujący w przedterminowych wyborach Barak nie zamierza się poddawać. Wczoraj uciął wszelkie spekulacje na temat swojej ewentualnej rezygnacji na rzecz cieszącego się większą popularnością byłego premiera Szimona Peresa. O tym, czy tak się rzeczywiście stanie, przekonamy dzisiaj - jeszcze tylko do północy możliwe są zmiany na liście kandydatów. Izraelczycy wybiorą premiera 6 lutego.