"Ważna informacja dla wszystkich Polaków, przebywających obecnie w Izraelu. Proszę zachować ostrożność i ściśle stosować się do instrukcji odpowiednich władz" - napisał ambasador. Skierował na Twittera ambasady Izraela w Polsce, która informuje: "Alarmy rakietowe w południowym i środkowym Izraelu; miliony ludzi kryją się w schronach, szkoły i miejsca pracy zamknięte; Izrael będzie bronił się przed sponsorowanym przez Iran Islamskim Dżihadem, grupą terrorystyczną, która przeprowadziła mnóstwo ataków na naszą ludność". Z kolei Ambasada RP w Izraelu napisała na Twitterze, że "w związku z alarmami przeciwrakietowymi na terytoriach przylegających do Strefy Gazy (SG) oraz na terenie Tel Awiwu oraz zaostrzeniem sytuacji wokół SG, stanowczo odradzamy podróże do SG i obszarów z nią graniczących oraz przypominamy podstawowe zasady reagowania w przypadku alarmu". Syreny alarmowe rozległy się we wtorek w środkowym Izraelu, w tym w Tel Awiwie, w związku z ostrzałem rakietowym ze Strefy Gazy - poinformowała izraelska armia. W kierunku terytorium Izraela wystrzelono serię rakiet, które przechwycił system antyrakietowy Żelazna Kopuła. Izraelskie dowództwo nakazało zamknięcie szkół w południowym oraz środkowym Izraelu i poinstruowało cywilów, aby pozostali w domu i nie szli do pracy, chyba że jest to niezbędne, a także dopóki nie zostaną otwarte publiczne schrony. Na razie nie ma doniesień o ofiarach ani zniszczeniach. Izraelski dziennik "Times of Israel" podaje, że 20 z 50 rakiet zostało przechwyconych przez system Żelazna Kopuła (Iron Dome). W ramach środków ostrożności policja zamknęła drogi na obrzeżach Gazy. Ataki rakietowe nastąpiły po precyzyjnym ataku lotniczym izraelskich sił na dom w Strefie Gazy jednego z czołowych dowódców wspieranego przez Iran radykalnego ugrupowania Islamski Dżihad. Islamista Baha Abu Al-Atta zginął wraz z żoną w tym ataku, dokonanym we wtorek ok. 4 rano czasu lokalnego (godz. 3 w Polsce) we wschodniej części Strefy Gazy. Dwie osoby zostały ranne. Komunikat izraelskiego dowództwa wojskowego stwierdza, że atak został przeprowadzony na polecenie premiera Benjamina Netanjahu, który obarczał Al-Attę odpowiedzialnością za ataki rakietowe i za pomocą dronów oraz ostrzał snajperski terytorium Izraela. "Abu Al-Atta był odpowiedzialny za większość działań Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu w Strefie Gazy i był tykającą bombą" - podano w komunikacie. Al-Atta miał również planować dokonanie "w najbliższej przyszłości ataków terrorystycznych różnymi środkami". Śmierć Al-Atty potwierdził Islamski Dżihad, który przekazał w komunikacie, że zginął on podczas dokonywania "heroicznego dżihadystycznego czynu". Nie podano bliższych szczegółów, ale zapowiedziano zemstę wobec - jak to ujęto - "syjonistycznego bytu". Reuters zauważa, że zabicie Al-Atty może stworzyć nowe problemy dla rządzącego w Strefie Gazy palestyńskiego Hamasu, który usiłuje utrzymać kruchy rozejm z Izraelem po wojnie z 2014 roku. W swoim komunikacie Hamas oświadczył, że Izrael "ponosi pełną odpowiedzialność za wszystkie konsekwencje tej eskalacji (przemocy)" i zapowiedział, że zabicie Al-Atty "nie pozostanie bezkarne". Tymczasem w ataku sił izraelskich w stolicy Syrii, Damaszku, na dom innego przedstawiciela palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, zginęły dwie osoby, a sześć zostało rannych - podała agencja Reutera. AFP pisze, że spytana o atak w Damaszku izraelska armia odpowiedziała: "Bez komentarza". Według syryjskich mediów państwowych wśród zabitych w tym ataku jest jeden z synów islamisty i wnuczka, a atak został dokonany przy użyciu kilku rakiet, z których jedna została zestrzelona nad Darają pod Damaszkiem. Wcześniej nie podano, kto przeprowadził atak ani że był on wymierzony w przedstawiciela Islamskiego Dżihadu. Organizacja ta przekazała, że celem ataku był dom przywódcy politycznego Akrama Al-Ajuriego. Według świadka Reutera, który był na miejscu, górne piętro dwukondygnacyjnego budynku zostało całkowicie spalone. W ostatnich latach siły Izraela przeprowadziły setki ataków w Syrii przeciwko swym zażartym wrogom w regionie: siłom Iranu i Hezbollahowi - wspieranej przez ten kraj i Syrię radykalnej szyickiej organizacji z Libanu. Izrael nazywa ich największym zagrożeniem u swoich granic. Agencja Associated Press zauważa, że wtorkowe izraelskie naloty wymierzone w wyższych rangą dowódców Islamskiego Dżihadu w Strefie Gazy i w Syrii nasilają konfrontację Izraela z Iranem w regionie i grożą wywołaniem kolejnej niszczycielskiej fali transgranicznej przemocy z palestyńskimi bojownikami. Reuters pisze o najpoważniejszej eskalacji przemocy od kilku miesięcy.