Choć plebiscyt miał charakter jedynie doradczy, Islandczycy mają nadzieję, że ich zdanie zostanie uwzględnione. W sobotę wyborcy mieli odpowiedzieć na sześć pytań m.in., czy chcą nowej ustawy zasadniczej opartej na tekście przedstawionym przez komisję. Na to pytanie twierdząco odpowiedziało 66 proc. głosujących - podano po przeliczeniu dwóch trzecich kart do głosowania. 80 proc. uczestników referendów opowiedziało się za tym, by wszystkie zasoby naturalne, które nie są w prywatnych rękach, ogłosić "własnością państwową". W projekcie konstytucji znalazł się także zapis, umożliwiający zorganizowanie referendum z inicjatywy obywatelskiej. Inni zapis przewiduje ograniczenie liczby kadencji prezydenta do trzech; obecnie liczba ta nie jest ograniczona. Frekwencja wyniosła 49 proc., czyli znacznie mniej niż w czasie referendum z 2010 roku, dotyczącego wypłacenia W. Brytanii i Holandii łącznie 5 mld USD tytułem utraconych przez obywateli tych krajów wkładów w zbankrutowanym pod koniec 2008 r. funduszu inwestycyjnym Icesave. Wówczas od urn poszło ok. 72 proc. uprawnionych. "To bardzo wyraźne wskazanie dla parlamentu. Większość wyborców chce zmian we wszystkich kwestiach poruszonych w referendum" - powiedział Thorolfur Matthiasson, ekonomista z Uniwersytetu Islandzkiego. Do głosowania uprawnionych było 235 tys. ludzi. W Islandii obowiązuje obecnie konstytucja z 1944 roku, przyjęta po uzyskaniu niepodległości od Danii; od dawna wskazywano na konieczność jej weryfikacji. Projekt został przygotowany przez 25 członków komisji powołanej w 2010 roku do prac nad nową ustawą zasadniczą, którzy kontaktowali się ze współobywatelami m.in. przez Facebooka i Twittera. Na stronie komisji Islandczycy umieścili ok. 3,6 tys. komentarzy i 370 sugestii związanych z pracami nad nową konstytucją. Pod koniec lipca ubiegłego roku projekt trafił do parlamentu, a w maju tego roku deputowani postanowili zapytać rodaków o opinię w referendum.