61-letni Haarde jest jedynym światowym przywódcą pociągniętym do odpowiedzialności karnej w związku z globalnym kryzysem finansowym. Specjalny trybunał do rozpatrywania odpowiedzialności polityków obciążył go winą za to, że w obliczu zbliżającego się kryzysu nie zwoływał poświęconych tej sprawie posiedzeń rządu. Jednocześnie oddalił pozostałe trzy zarzuty jako bezzasadne. Parlament uchwalił w 2010 roku postawienie Haardego przed utworzonym jeszcze w 1905 roku specjalnym trybunałem, którego do tej pory w ogóle nie wykorzystywano. Haarde stał na czele rządu od 2006 roku do początku 2009 roku. Oskarżony był o rażące zaniedbanie swych obowiązków, jakim miało być zaniechanie niezbędnych działań antykryzysowych. Groziła mu za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Trzy najważniejsze islandzkie banki doznały pod koniec 2008 roku załamania finansowego w następstwie napędzanej własnymi długami ekspansji rynkowej. By ratować sytuację, licząca 320 tys. mieszkańców Islandia musiała pożyczyć około 10 mld dolarów od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych kredytodawców. - To absurdalne - powiedział Haarde dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku trybunału. - Oczywiste jest, że większość sędziów odczuwała nacisk, by uznać za słuszny przynajmniej jeden, mniej ważny zarzut, aby uratować reputację parlamentarzystów, którzy to zainicjowali - dodał były premier. Jak pisze Reuters, choć gospodarka Islandii wychodzi z kryzysu i kraj pomyślnie zrealizował kierowany przez MFW program naprawczy, to w społeczeństwie utrzymuje się głęboka nieufność do instytucji państwa. Według sondaży parlament cieszy się poparciem tylko 10 proc. Islandczyków.