Egipskie ministerstwo zdrowia potwierdziło śmierć 11 osób w samobójczym ataku na najważniejszą świątynię koptów - katedrę świętego Marka w Aleksandrii. Wśród nich jest oficer policji, który nie pozwolił napastnikowi wtargnąć do jej wnętrza. Prawdopodobnym celem ataku zamachowca-samobójcy miał być patriarcha liczącej około 9 milionów wyznawców starochrześcijańskiej wspólnoty - Tawadros II. Wcześniej doszło do zamachu na kościół świętego Jerzego w mieście Tanta, położonym niecałe 100 kilometrów na północ od Kairu. Według różnych źródeł zginęło w nim od 26 do 30 osób. Zamachowiec prawdopodobnie podłożył ładunek pod ławką w świątyni. Do obu zamachów doszło w czasie nabożeństw z okazji Niedzieli Palmowej, kiedy koptowie tłumnie odwiedzają kościoły. W ostatnich miesiącach wzrosła liczba ataków na koptów, stanowiących odłam wschodniego chrześcijaństwa. W Egipcie koptowie stanowią około 10 procent społeczeństwa. Za czasów władzy Bractwa Muzułmańskiego byli prześladowani, ale kiedy 4 lata temu rządy w Egipcie na powrót przejęła armia, status koptów poprawił się. Równocześnie jednak radykalne islamskie grupy oskarżyły chrześcijan o współudział w zamachu stanu i odsunięciu Bractwa od władzy. W grudniu ubiegłego roku w eksplozji w koptyjskiej katedrze w Kairze zginęło 25 osób. W lutym tego roku przedstawiciele egipskiego odłamu tzw. Państwa Islamskiego zapowiedzieli ataki na chrześcijan oraz inne grupy kojarzone ze wspieraniem egipskich władz. Po dzisiejszym ataku prezydent Egiptu zwołał w trybie pilnym nadzwyczajne posiedzenie rady bezpieczeństwa kraju. Do eksplozji w koptyjskich kościołach dochodzi na trzy tygodnie przed planowaną wizytą papieża w Egipcie. W czasie pobytu w Kairze Franciszek ma m.in. spotkać się z koptyjskimi duchownymi.