Prokuratura mówiła, że było to morderstwo "niemal doskonałe". Ceniony, odnoszący sukcesy architekt Graham Dwyer nie zostałby skazany, gdyby nie SMS-y odczytane z dwóch telefonów - jego i ofiary. Według sądu Dwyer zamordował w 2012 roku 37-letnią opiekunkę dziecięcą Elaine O'Harę, a jej zwłoki ukrył w górskim lesie w pobliżu Dublina. W pobliżu zwłok policjanci znaleźli dwa telefony, a w nich wiadomości wymieniane między "panem" a "sługą", w których fantazjowali na temat sadomasochistycznego seksu i zadźgania w jego trakcie "sługi". SMS-y stanowiły główny dowód Prokuratura nie miała żadnych świadków ani fizycznych dowód zbrodni - to właśnie SMS-y stanowiły główny dowód. Teraz Dwyer zaskarżył wyrok z powodu naruszenia unijnych zasad prywatności. Skazany uważa, że śledczy nie mieli prawa odczytywać wiadomości w jego telefonie. Irlandczyk ma duże szanse usłyszeć korzystny dla siebie wyrok. Trybunał Sprawiedliwości UE konsekwentnie orzeka, że państwa członkowskie nie mają prawa pozyskiwać prywatnych danych obywateli. Przełomowy wyrok w tej sprawie zapadł rok przed tym, jak irlandzkie sądy skazały Dwyera. Wyrok, który zapadnie w Luksemburgu, jeśli będzie korzystny dla skarżącego, nie będzie automatycznie oznaczał wyjścia skazanego na wolność. Ale będzie musiał zostać wzięty pod uwagę podczas rozpatrywania apelacji w Irlandii - sąd będzie oceniał, czy wyłączywszy SMS-y, były przesłanki do skazania mężczyzny. Decyzja unijnego trybunału może wywołać spore kontrowersje. Są jednak eksperci, którzy przekonują, że uznanie skargi będzie słuszne. - Cel nie może uświęcać środków. To niebezpieczny krok w stronę autorytaryzmu. W otwartym społeczeństwie każdy ma prawo do zajmowania się swoimi sprawami bez bycia inwigilowanym - stwierdził Fred Louge, prawnik specjalizujący się w ochronie prywatności. (mim)