Ponad 2 tysiące uzbrojonych żołnierzy zabezpiecza teren wzgórz, gdzie co roku zbierają się protestanci. Na drodze prowadzącej do katolickiej dzielnicy wzniesiono kilkumetrowej wysokości stalową barykadę. Po obu jej stronach szczerzą zęby metalowe zasieki. Wojskowe buldożery pogłębiły też fosę okalającą wzgórze. Przed dwoma dniami specjalna komisja do spraw parad podtrzymała swą decyzję o ograniczeniu trasy protestanckiego marszu. Nie zezwala ona Oranżystom na przejście ulicą Garvahy, na której mieszkają wyłącznie katolicy. Co roku wzgórze nieopodal miasteczka Portadown przypomina oblężoną twierdzę. Fanatycy koczują na pobliskich polach w namiotach. Słychać bicie bębnów i śpiewy a kiedy zapada noc w ruch idą kamienie i butelki z benzyną. Czasami z tłumów w kierunku policjantów padają strzały. Aż trudno uwierzyć, że podzielony religijnie Ulster mimo wszystko wierzy w tego samego Boga. Posłuchaj tez relacji korespondenta RMF w Londynie - Bogdana Frymorgena: