Aidan ma 38 lat i kosi trawę w dublińskim parku Stephen's Green. Zagłosował w dzisiejszym referendum przeciw Traktatowi z Lizbony, podobnie jak i w ubiegłym roku. - Bo nie chcę superpaństwa z Brukseli, w którym nasi politycy to tylko marionetki - tłumaczy. A czy nie boi się, że pracownicy z nowych państw UE zabiorą mu pracę? W końcu bezrobocie w Irlandii wzrosło trzykrotnie od 2007 roku do poziomu 15 procent. - Nie mam nic przeciwko Polakom! Jak mógłbym mieć? Przecież to miliony Irlandczyków emigrowało wcześniej w poszukiwaniu pracy - zapewnia. - Lubię Polaków - podkreśla. Szacuje się, że w czteromilionowej Irlandii mieszka ponad 200 tys. Polaków, którzy w większości przybyli tu po wejściu Polski do UE w 2004 roku. Irlandia była obok Wielkiej Brytanii jedynym krajem, który od razu zezwolił na pracę "nowym". Polacy nie głosują w referendum, bo do tego niezbędne jest irlandzkie obywatelstwo. - Nie mamy nic przeciwko Polakom, zostali tu dobrze przyjęci, przyjechali przecież budować naszą gospodarkę - mówi Scott O'Schittl z najaktywniejszej organizacji przeciwników Traktatu z Lizbony na irlandzkiej prawicy, COIR. Przyznaje jednak, że rząd tak jak teraz kłamie w sprawie Lizbony, okłamał w 2004 roku, kiedy mówił, że nie będzie masowej imigracji. - Teraz przyznaje, że tania siła robocza, pomogła stworzyć sytuację, że kryzys jest u nas gorszy niż w innych miejscach Europy - dodaje O'Schittl, zastrzegając "to nie ma podtekstu rasistowskiego". Irlandia nie jest Francją, gdzie przy okazji referendum w sprawie eurokonstytucji w 2005 roku świetnie przyjęło się hasło o polskim hydrauliku, który zabierze pracę francuskiemu. - Jedyny wątek rozszerzenia Unii jaki pojawił się w kampanii to Turcja - mówi pracownik polskiej ambasady. A i tak, wywołali go nie Irlandczycy, a Brytyjczycy z Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), którzy przysłali do irlandzkich domów ulotki, strasząc akcesją Turcji do UE, jeśli wejdzie w życie Traktat z Lizbony. - Wątpię, by te ulotki znalazły tu zrozumienie - dodaje nasz rozmówca. Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox, na pytanie o wpływ imigrantów z Europy Wschodniej na kampanię przed referendum, tylko wzrusza ramionami. - Polacy są świetnie zintegrowani, założyli rodziny. Tak, czują się bardzo polscy, ale są dobrze zintegrowani i dobrze odbierani tutaj - zapewnia Cox.