- Jest pewne, że nie chcemy wyznaczać Irlandii żadnych terminów - zastrzegł premier przewodniczącej UE Słowenii Janez Jansza, nie chcąc wywierać presji na irlandzkim premierze Brianie Cowenie. Na konferencji kończącej pierwszy dzień szczytu Jansza powiedział jednak, że na najbliższym, październikowym szczycie, już za francuskiego przewodnictwa, zmierzymy się z pytaniem jak rozwiązać sytuację po irlandzkim "nie". - Nie możemy wywierać presji na Irlandii - przyznał Nicolas Sarkozy, prezydent Francji, która w lipcu przejmie po Słowenii przewodnictwo w UE. - Ale ostateczny termin na przyjęcie Traktatu z Lizbony to wybory do Parlamentu Europejskiego (w czerwcu przyszłego roku) - zastrzegł. - Dziś nie ma w UE ani jednego przywódcy, który chce renegocjacji czy nowego Konwentu. To jasne: albo przyjmiemy Lizbonę, albo zostaniemy z Traktatem z Nicei - powiedział. Wówczas - zastrzegł - nie ma mowy o dalszym rozszerzeniu UE, nawet o Chorwację. Z tym stanowiskiem nie zgodził się Jansza. - Nie widzę żadnego powodu, byśmy mieli koncentrować się tutaj na kwestii rozszerzenia. Ono nie powinno paść ofiarą naszego opóźnienia - powiedział słoweński premier. Świadom presji szef irlandzkiej dyplomacji Micheal Martin zawczasu oświadczył, że Irlandia nie będzie w październiku gotowa do przedstawienia rozwiązań. Wcześniej przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso i inni unijni politycy dali do zrozumienia, że w październiku oczekuje od Irlandii konkretnych propozycji wyjścia z impasu. Odrzucenie przez Irlandię Traktatu z Lizbony, który musi być ratyfikowany przez wszystkie 27 krajów UE, stawia pod znakiem zapytania, albo przynajmniej odkłada w czasie, reformę unijnych instytucji. Także premier Donald Tusk opowiedział się przeciwko narzucaniu Irlandii sztywnych terminów i przekonywał, że wejście Traktatu z Lizbony "o kilka czy kilkanaście miesięcy później to nie dramat". "Na pewno nie będzie nas wśród tych, którzy popędzają - oświadczył. - Październik to jest dobry horyzont, ale to nie jest horyzont na przykład na nowe referendum w Irlandii. Październik to dobry horyzont, by ponownie z Irlandią się spotkać i wysłuchać, jakiego typu propozycje Irlandia przedstawi". Barroso podkreślił na konferencji prasowej konieczność kontynuowania procesu ratyfikacji w 7 krajach, które tego jeszcze nie uczyniły. Są to: Czechy, Szwecja, Holandia, Malta, Belgia, Hiszpania i Włochy. "Jestem przekonany, że wszystkie te kraje go ratyfikują, albo spróbują ratyfikować. Jeśli 27 krajów podpisuje traktat, to przecież nie dla zabawy. Byłoby nie do pomyślenia - podkreślił - że jakiś kraj ratyfikuje traktat bez zamiaru jego ratyfikacji". Barroso zastrzegł jednak, że "nie można teraz powiedzieć, kiedy ten proces zostanie zakończony". Premier Czech Mirek Topolanek uspokajał w Brukseli, że jego kraj nie będzie "hamulcowym" mimo deklaracji eurosceptycznego prezydenta Vaclava Klausa, który po irlandzkim referendum 12 czerwca uznał Traktat z Lizbony za "martwy". - Republika Czeska nie zahamuje procesu. Mój rząd zatwierdził Traktat z Lizbony, ja go podpisałem. Wiążę z nim moją karierę polityczną - zadeklarował Topolanek na konferencji prasowej. Na wniosek Senatu Traktatem z Lizbony zajmuje się obecnie czeski Trybunał Konstytucyjny, sprawdzając jego zgodność z konstytucją. Jego decyzja spodziewana jest najwcześniej w październiku.