Jak piszą gazety, Polak dźgnął kobietę w szyję nożem kuchennym w czasie napadu rabunkowego w stolicy "zielonej wyspy" w maju ubiegłego roku. Reporterka z raną krtani przeszła potem siedmiogodzinny zabieg chirurgiczny i wymagała wielotygodniowego pobytu w szpitalu. Tego samego dnia J. dokonał dwóch dalszych ataków na tle rabunkowym. Ofiarami byli dwaj mężczyźni, których relacje pomogły policji w identyfikacji sprawcy. Za te napady sąd skazał go na osobną karę trzech lat pozbawienia wolności. J. zeznał przed sądem, że w dniu ataku pił alkohol i palił haszysz. Swoje ofiary przeprosił i przyznał, że mógł zabić O'Dwyer. Sędzia Patric McCarten nazwał ataki "niepoczytalnymi i szalonymi". Według niego J. jest osobnikiem gwałtownym i porywczym, o czym świadczy to, że także w Polsce był kilkakrotnie skazany za różne wykroczenia i przebywał w zakładzie poprawczym dla niepełnoletnich. Sędzia uwzględnił to, że oskarżony przyznał się do winy, opisał przebieg wydarzeń i wyraził skruchę. Skazano go głównie na podstawie jego własnych zeznań ze śledztwa, ponieważ ofiara ataku nie pamięta sprawcy.