"Jeśli Amerykanie myślą o jakichkolwiek spiskach, to naród irański odpowie na nie od Morza Śródziemnego po Morze Czerwone i Ocean Indyjski" - powiedział generał Jahja Rahim-Safawi, wysoki rangą doradca najwyższego przywódcy duchowo-politycznego Iranu, ajatollaha Alego Chameneia. Wypowiedź ta padła blisko tydzień po atakach na dwie saudyjskie rafinerie w Bukajk i Churajs. Przedstawiciele władz USA i Arabii Saudyjskiej oskarżają o atak właśnie Iran, ten zaś odrzuca zarzuty. Oficjalnie do przeprowadzenia ataków przyznali się szyiccy rebelianci Huti z Jemenu, wspierani przez Teheran. Zdaniem Teheranu ataki miały być "ostrzeżeniem" dla Saudyjczyków, którzy dowodzą sunnicką koalicją walczącą w Jemenie z Huti od 2015 roku. Atak na refinerie spowodował wstrzymanie blisko 50 proc. całkowitej produkcji ropy w Arabii Saudyjskiej. Przyczynił się też do gwałtownego wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie. W środę prezydent Donald Trump podjął decyzję o wprowadzeniu kolejnych sankcji wobec Iranu, co rynki odczytały jako wykluczenie działań militarnych wobec Teheranu.