Generał Abdolrasoul Mahmoudabadi z elitarnej Gwardii Rewolucyjnej powiedział, że "terroryści" zostali zabici w sobotę podczas walki "poza granicą" i że jego żołnierze nadal ścigają dwóch mężczyzn, którzy wymknęli się obławie. Iran zapowiadał w przeszłości, że będzie zwalczał wrogie uzbrojone grupy na terytorium Iraku, ale przyznanie się do przeprowadzenia takiego ataku jest rzadkością. Przedstawiciele irackich władz wielokrotnie uskarżali się na ostrzeliwanie przez irańską artylerię północnej, górzystej części Iraku, gdzie znalazły schronienie uzbrojone grupy kurdyjskich bojowników. Wybuch bomby podczas wojskowej parady w mieście Mahabad, w zamieszkanej przez Kurdów północno-wschodniej części Iranu, spowodował w ubiegłą środę śmierć 12 kobiet i dzieci. Parada została zorganizowana dla uczczenia 30.rocznicy rozpoczęcia wojny iracko-irańskiej(1980-88). Iran obwinił za zamach w Mahabad kurdyjskich separatystów, którzy od lat zwalczają irańskie siły na tym terytorium. Jednak żadne z kurdyjskich ugrupowań nie przyznało się do przeprowadzenia zamachu, a większość z nich potępiła atak. Siły rządowe w Iraku, Iranie i Turcji od czasu do czasu przeprowadzały operacje wojskowe przeciwko kurdyjskim bojownikom. Władze tych państw obawiają się, że Kurdowie chcą zjednoczyć zamieszkiwane przez siebie terytoria i utworzyć ich kosztem niepodległe państwo. Bojownicy zabici przez siły irańskie w sobotę na terytorium Iraku należeli do skrzydła Partii Pracujących Kurdystanu(PKK), działającej głównie w Turcji i irackim Kurdystanie. W Iranie ich akcje w większości polegają na przeprowadzaniu zamachów bombowych i ataków na irańskie siły bezpieczeństwa. Teheran łączy też bojowników kurdyjskich z grupą terrorystów aresztowanych w ubiegłym miesiącu, którzy są podejrzewani o planowanie zamachów na przedstawicieli władz irańskich.