IRNA pisze, że Teheran oskarża ich państwa o wspieranie członków "organizacji terrorystycznej", która przeprowadziła zamach. "Nie do przyjęcia jest, że grupy te nie są uznane przez Unię Europejską za organizacje terrorystyczne, ponieważ nie przeprowadziły ataku terrorystycznego w Europie" - powiedział rzecznik resortu spraw zagranicznych Bahram Kasemi, cytowany przez agencję Irna. Rzecznik MSZ w Teheranie podkreślił, że Iran wezwał władze reprezentowanych przez dyplomatów państw do potępienia ataku i ekstradowania osób związanych z zamachem do Iranu, gdzie staną przed sądem. Reuters zaznacza, że niektórzy członkowie irańskich organizacji separatystycznych mieszkają w krajach europejskich. Kasemi dodał w oświadczeniu, że dyplomaci zostali powiadomieni o tym, że Iran "już ostrzegał" ich rządy przed wspieraniem arabskich separatystów. Do przeprowadzenia sobotniego ataku przyznał się Arabski Ruch Walki o Wyzwolenie Ahwazu, regionalna arabska organizacja separatystyczna, walcząca o niepodległość bogatej w ropę naftową prowincji Chuzestan. Zgłosiło się także Państwo Islamskie (IS). Żadne z ugrupowań nie przedstawiło dowodów na poparcie swoich deklaracji. Rzecznik irańskich sił zbrojnych oświadczył wcześniej, że napastnicy nie byli członkami IS, za to byli powiązani z USA i Izraelem oraz przeszkoleni "w dwóch krajach Zatoki Perskiej". Szef MSZ Iranu Mohammad Dżawad Zarif napisał na Twitterze, że ataku dokonali "terroryści zrekrutowani, wyszkoleni, uzbrojeni i opłaceni przez zagraniczny reżim". O jego przeprowadzenie obwinił kraje regionu i ich "amerykańskich mocodawców". Jak wskazują agencje, sobotni atak był jednym z najpoważniejszych incydentów tego typu w Iranie. W zeszłym roku 18 osób zginęło w ataku, do którego przyznało się IS, na parlament i mauzoleum ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego.