Odpowiadając na oskarżenia o sfałszowanie wyników głosowania wysuwane przez opozycję, Ahmadineżad wezwał do respektowania wyników piątkowych wyborów. - To jest wielkie zwycięstwo odniesione w sytuacji, gdy środki propagandy poza Iranem i niekiedy w samym Iranie zostały totalnie zmobilizowane przeciwko naszemu ludowi - powiedział szef państwa irańskiego. - Naród irański został poddany ciężkiej presji, zmobilizowano przeciwkon niemu broń psychologiczną - dodał Ahmadineżad. Wezwał on swych zwolenników do udziału w wielkiej manifestacji zwołanej na niedzielę w centrum Teheranu, na placu Vali-Asr. Oskarżył jednocześnie o korupcję eksprezydenta Akbara Haszemiego Rafsandżaniego, który popierał jego kontrkandydata w wyborach, Mira Hosejna Musawiego. Zwycięstwo wyborcze Ahmadineżada uznał za "prawdziwe święto" i "wielki sukces" najwyższy przywódca duchowo-polityczny kraju ajatollah Sajed Mohammad Ali Chamenei. - Udział ponad 80 procent wyborców i 24 miliony głosów oddanych na wybranego prezydenta to prawdziwe święto, które może zagwarantować postęp kraju, bezpieczeństwo narodowe i trwałą radość - powiedział najwyższy autorytet kraju. Na ultrakonserwatywnego Ahmadineżada głosowało według irańskiego MSW, któremu podlega organizacja wyborów, 24,5 mln wyborców (62,63 proc.) z 39 mln, którzy uczestniczyli w głosowaniu. Kilka tysięcy zwolenników byłego premiera, na którego w pierwszej turze wyborów oddało w piątek głosy 33,75 procent wyborców, zgromadziło się spontanicznie w centrum stolicy, zarzucając "nieprawidłowości" w głosowaniu. Część protestujących niosła zielone symbole opozycji. Wznosili okrzyki: "Dyktatura, dyktatura!". Niesiono zdjęcia Musawiego, który zaraz po ogłoszeniu w piątek wyników zarzucił nieprawidłowości w liczeniu głosów i sam ogłosił się zwycięzcą wyborów. Kilkuset protestujących zablokowało jedną z głównych arterii miasta, aleję Vali-e Asr. Nieco później zwolennicy 67-letniego Musawiego zebrani pod biurem swego kandydata krzyczeli "Tu zostaniemy, tu umrzemy!". W innych punktach miasta, wykrzykując: "Śmierć dyktatorowi", obrzucali kamieniami policję i podpalali kosze na śmieci. Wczesnym popołudniem w sobotę doszło w różnych punktach miasta do starć z policją uzbrojoną w pałki, która rozproszyła brutalnie kilkuset manifestantów m.in. w pobliżu siedziby MSW, które . - Wzywam młodych do zachowania czujności, proszę zwolenników kandydatów, aby unikali czynnych i słownych prowokacji - powiedział Chamenei. W swoim wystąpieniu Chamenei zaznaczył, że "wybrany prezydent jest prezydentem wszystkich Irańczyków i wszyscy powinni popierać go i mu pomagać". Konserwatywny następca Ruhollaha Chomeiniego, założyciela Islamskiej Republiki Iranu, sprawujący swoją funkcję od 20 lat Chamenei ocenił, że piątkowe wybory to "dowód na to, że po 30 latach Iran jest uodporniony i niezłomny wobec agresji politycznej i psychologicznej". Do głosowania w piątkowych wyborach uprawnionych było 46 mln spośród 70 mln obywateli. Frekwencja wyniosła 85 proc. Pozostali dwaj kandydaci to reformator, były przewodniczący parlamentu, Mehdi Karubi i konserwatysta, chcący jednak przyjąć bardziej umiarkowany kurs w polityce zagranicznej niż Ahmadineżad, Mohsen Rezai. Na Rezaia oddano 1,73 procent głosów, a na Karubiego - 0,85 procent. Karubi ocenił w sobotę, że rezultaty ogłoszone przez MSW są "nielegalne" i "nie do przyjęcia".