Zanim w ubiegłym tygodniu irański bank centralny podjął interwencję na rynku, zasilając go twardą walutą, wartość riala wobec dolara spadła o około 20 procent. W trakcie poświęconej kryzysowi walutowemu specjalnej debaty parlamentarnej deputowani uchwalili karanie osób, które sprzedają dewizy poza licencjonowanymi kantorami i bankami, gdzie kursy wymiany mogą być kontrolowane przez rząd. Przedsięwzięcie to może wystraszyć cinkciarzy, którzy stanowią powszechny widok w wielu dzielnicach Teheranu, wymachując plikami banknotów obok przejeżdżających pojazdów. Nie będzie jednak miało bezpośredniego wpływu na cenę, płaconą przez Irańczyków za dolary, które - nawet w licencjonowanych kantorach - sprzedawane są z 40-procentowym dodatkiem do "kursu referencyjnego" banku centralnego. Zdaniem ekonomistów, kryzys walutowy jest skutkiem obaw przed inflacją - której rosnący wskaźnik osiągnął już 20 proc., podkopując siłę nabywczą riala - oraz zachodnich sankcji, utrudniających Irańczykom dostęp do zagranicznych walut. Zatwierdzone 24 grudnia przez prezydenta Baracka Obamę sankcje zwiększyły popyt na dolary, spychając w ubiegłym tygodniu kurs riala do najniższego w dziejach poziomu. Sankcje te eliminują z transakcji z amerykańskim systemem bankowym wszystkie te banki, które współpracują z bankiem centralnym Iranu. Zachodnie sankcje, kilkakrotnie zaostrzane, są następstwem sporów z Iranem wokół jego programu nuklearnego. Teheran twierdzi, że najnowsze kłopoty walutowe nie wiążą się z sankcjami, które według niego są nieskuteczne i nielegalne.