Autorzy dokumentu odnotowują, że publiczne oświadczenia uczestników konferencji są "raczej ogólne i nie mają bezpośredniego odniesienia do Iranu, a wysokiej rangi przedstawiciele Polski zapewniali Iran (...), że spotkanie nie jest w niego wymierzone (przynajmniej z polskiej strony)". Jednocześnie zauważają, że "urzędnicy USA nie kryli się z wyrażaniem dobitnie, że to co naprawdę próbują zrobić, to przejąć forum, by demonizować rolę Iranu w regionie oraz dążyć do swoich podłych zamiarów". W ocenie strony irańskiej konferencja to "kolejna próba amerykańskiej administracji, by podkopać i obejść uznawane międzynarodowo porozumienia dla utrzymania pokoju i bezpieczeństwa w ramach ONZ i jej Rady Bezpieczeństwa". Zarzuty pod adresem USA Wyjście USA z zawartego w 2015 roku porozumienia nuklearnego autorzy dokumentu nazywają "bezprawnym" oraz uznają za przykład na "nieodpowiedzialną" politykę oraz "destrukcyjne podejście do dyplomacji, prawa międzynarodowego oraz ugodowego rozwiązywania sporów, ONZ oraz światowego bezpieczeństwa i pokoju". "(...) Postępowanie USA zagraża światowej wolności handlu i prowadzenia biznesu" - zastrzegają. Strona irańska utrzymuje też, że Stany Zjednoczone pełnią "najbardziej destabilizującej rolę w zachodniej Azji", a polityka Waszyngtonu powodowała "katastrofalne konsekwencje" w tym regionie. W tym kontekście wymienia "nieuzasadnione wsparcie dla Saddama Husajna w jego agresywnej wojnie przeciwko Iranowi" i "bezprawną wojskową okupację Afganistanu i Iraku". Zastrzega też, że "bezprawne sankcje nałożone przez USA nie przyniosą oczekiwanych rezultatów". "Szkodzą one jednak gospodarkom i ludziom, zarówno Irańczykom jak i innym" - dodaje. "W przeciwieństwie do USA Iran nie jest spoza regionu i dlatego bezpieczeństwo i stabilność jego sąsiadów jest niezbędne dla bezpieczeństwa i stabilności Iranu" - czytamy dalej w dokumencie. Kwestie te w zachodniej Azji "powinny być określane przez tych, którzy w niej żyją przez wspólne uznanie oraz środki budujące zaufanie" - piszą autorzy stanowiska władz w Teheranie. Jak dodają, "selektywny, starannie dobrany skład zaproszonych na konferencję przenosi społeczność międzynarodową ponad sto lat wstecz, do czasów przed konferencją haską w 1899 roku". Iran o "izraelskiej okupacji" Według dokumentu "rola Iranu w walce przeciwko radykalnemu terroryzmowi jest niepodważalna". Na poparcie tej tezy wskazywana jest walka z Państwem Islamskim (IS) prowadzoną przez ten kraj oraz zaangażowanie władz w Teheranie w rozmowy pokojowe. W irańskim stanowisku czytamy także, że "najważniejszym kryzysem na Bliskim Wschodzie, który jest powodem wielu problemów w regionie" jest kwestia palestyńska oraz "izraelska okupacja i poważne pogwałcenia praw człowieka (...)". Wszystkie państwa "powinny skoncentrować się na zakończeniu tragicznej sytuacji w Palestynie, za którą nikt nie powinien być winiony bardziej niż reżim izraelski oraz USA" - wzywa w dokumencie strona irańska. Innym problemem - kontynuuje - jest "zalewanie regionu setkami miliardów" na zbrojenia, głównie przez USA. "Mimo bezsensownego wyścigu zbrojeń w regionie, Iran zawsze utrzymywał swój budżet wojskowy na skromnym i rozsądnym poziomie" - dodaje. Szczyt z udziałem wiceprezydenta USA Sprawa relacji z Iranem to kluczowy punkt warszawskiej konferencji. Działania władz w Iranie w ostrych słowach krytykowali na niej m.in. przedstawiciele delegacji amerykańskiej i izraelskiej. Władze w Teheranie potępiają konferencję w polskiej stolicy, twierdząc, że spotkanie oficjalnie poświęcone pokojowi i stabilności na Bliskim Wschodzie w rzeczywistości jest wymierzone w Iran. Polskie władze zapewniają jednak, że konferencja nie ma charakteru antyirańskiego. W dwudniowym spotkaniu ministerialnym poświęconym problematyce pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie udział biorą przedstawiciele kilkudziesięciu krajów z całego świata, w tym wiceprezydent USA Mike Pence i premier Izraela Benjamin Netanjahu, a także szeroka reprezentacja Bliskiego Wschodu, w tym delegacje Arabii Saudyjskiej, Kataru, Jemenu, Jordanii, Kuwejtu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz przedstawiciele wszystkich państw UE.