"Najemnicy światowej arogancji powinni wiedzieć, że system islamski będzie chronił region i bronił lojalnych mu ludzi i ukarze tych, którzy zagrozili ich życiu i bezpieczeństwu" - cytowała go agencja ISNA. Przedstawiciele irańskich władz używając określenia "światowa arogancja" mają zazwyczaj na myśli Stany Zjednoczone. W pierwszym publicznym wystąpieniu komentującym niedzielny atak Chamenei stwierdził, że "wrogowie powinni wiedzieć, że nie mogą zaszkodzić jedności i solidarności wśród Irańczyków, prowadząc takie bandyckie działania". Dowódcy Strażników Rewolucji oskarżyli USA i Wielką Brytanię o wspieranie sunnickich rebeliantów działających w tym zdominowanym przez szyitów kraju. Pomaganie bojownikom Teheran zarzuca również Pakistanowi. Wszystkie te kraje zaprzeczają. Oficjalne irańskie media odpowiedzialność za zamach przypisują właśnie sunnickiemu ugrupowaniu Jundallah (Żołnierze Boga), działającemu na południowym wschodzie kraju. W poniedziałek amerykańska agencja nadzorująca strony internetowe ekstremistów islamskich SITE poinformowała, że Jundallah przyznał się do zamachu w południowej prowincji (ostanie) Beludżystan i Sistan. "Ludowy ruch oporu (Jundallah) ogłasza, że jednemu z jego dzielnych członków z Beludżystanu udało się w niedzielę zabić dziesiątki przywódców i członków Strażników Rewolucji, islamskiej milicji Basidż i członków irańskich tajnych służb" - ogłosiła grupa na jednym z forów prowadzonych przez dżihadystów. Nie potwierdzono jeszcze autentyczności tego komunikatu.