Iran ogłosił pierwsze aresztowania związane z falą podejrzeń o podtrucia uczennic, która ogarnęła kraj - podał "The Guardian". W ostatnich miesiącach kilkaset dziewczynek trafiło do szpitali po zatruciu nieokreślonym gazem, rozpylonym w szkołach, a jedna z nich zmarła. Władze Iranu zaprzeczyły, jakoby jej śmierć była związana z zatruciami. Do ataków doszło w szkołach w co najmniej 25 z 31 prowincji Iranu. Pierwsze przypadki odnotowano w leżącym w środkowym Iranie mieście Kom. Do objawów zatrucia należą problemy z oddychaniem, zawroty, bóle głowy i mdłości. Iran: Aresztowania w związku z podtruwaniem gazem - Na podstawie działań wywiadowczych i badawczych agencji w pięciu prowincjach aresztowano wiele osób. Prowadzone jest śledztwo - powiedział telewizji państwowej wiceminister spraw wewnętrznych Majid Mirahmadi. Nie podał szczegółów dotyczących zatrzymanych. Irańskie organizacje praw człowieka poinformowały, że podtruto co najmniej 7068 uczennic w 103 szkołach. Największa liczba ataków jednego dnia wyniosła 81. Organizacje medyczne wezwały władze do podjęcia większych działań w celu ochrony dzieci w wieku szkolnym i przeciwników reżimu. Stwierdziły, że służby bezpieczeństwa mogły przymykać oko na ekstremistów religijnych rzekomo karających dziewczęta za udział w ogólnokrajowym ruchu protestacyjnym wywołanym śmiercią Mashy Amini. Zdaniem Iran International schemat ataków odpowiada atakom chemicznym dokonywanym przez radykalnych islamistów w Czeczenii i talibów w Afganistanie. Chamenei: Surowo ukarać winnych Ali Chamenei - najwyższy przywódca Iranu - powiedział w poniedziałek, że każdy winny zatrucia dzieci powinien zostać "surowo ukarany". Urzędnicy z resortu edukacji twierdzą, że przynajmniej część zachorowań dziewcząt ma formę "zbiorowej histerii". Minister edukacji Yousef Nouri powiedział, że 95 procent z nich - udających się do szpitali lub centrów medycznych - nie miało żadnych problemów zdrowotnych, tylko strach i zmartwienie, kilka zaś choroby współistniejące. Zaapelował do rodziców, aby tylko zwracali uwagę na informacje przekazywane przez wiarygodne i oficjalne media, dodając, że "to naturalne, że nasz wróg spiskował w celu zamknięcia szkół". Jego uwagi pojawiły się wkrótce po tym, jak irańskie ministerstwo zdrowia opublikowało pierwszy raport w sprawie podejrzewanych zatruć. Komisja stwierdziła, że "niektóre uczennice był narażone na drażniącą substancję, która głównie się wdycha". Irańscy urzędnicy mówili również, że osoby zaangażowane w niedawne protesty wykorzystywały swoje dzieci do wnoszenia trucizny do szkół, a następnie filmowały otrute osoby, by wysłać materiał filmowy do zagranicznych stacji informacyjnych. ONZ wzywa do "przejrzystego śledztwa" W piątek ONZ wezwało do przejrzystego śledztwa w sprawie ataków. Irańska laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, adwokatka i działaczka na rzecz praw człowieka Szirin Ebadi, powiedziała, że "nie ma wątpliwości", iż to irański reżim stoi za otruciami. Żyjący na wygnaniu Reza Pahlawi, syn ostatniego szacha Iranu, wezwał na Twitterze do wywarcia presji na władze i zażądania dostępu społeczności międzynarodowej do śledztwa prowadzonego w Iranie, podkreślając, że "Chamenei i jego reżim muszą zostać powstrzymani". "Reakcja irańskiego reżimu na te ataki nie jest normalna i trudno jest to wyjaśnić, chyba że przedstawiciele reżimu są współwinni, umożliwiając przynajmniej kontynuowanie ataków. Najprostsze wyjaśnienie wskazywałoby na to, że przynajmniej niektórzy wyżsi urzędnicy reżimu świadomie pozwalali na te ataki z jakiegoś powodu, ale istnieją tylko poszlaki na poparcie tej tezy" - ocenił amerykański projekt badawczy Critical Threats (CTP) w najnowszej aktualizacji dotyczącej sytuacji w Iranie.