Ofiary to uczestnicy walk, które wybuchły w sobotę po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. Według Al-Arabiji pod gmachem ministerstwa spraw wewnętrznych na placu Fatimi padły strzały. Stacja podała również, że policja ścigała i aresztowała demonstrantów, uczestniczących w proteście na placu Wanak - jednym z najważniejszych teherańskich węzłów komunikacyjnych. Obserwatorzy twierdzą, że w Teheranie panuje "napięta sytuacja". Policja i inne służby bezpieczeństwa otoczyły dzielnicę Dżamran, w której mieszka wielu polityków z obozu reformistów, w tym były prezydent Mohammad Chatami. W proteście przeciw wynikom wyborów ze stanowiska przewodniczącego Zgromadzenia Ekspertów zrezygnował były prezydent Ali Haszemi Rafsandżani - podała arabska telewizja. Liczące 86 członków zgromadzenie to jedna z najbardziej wpływowych irańskich instytucji; odpowiada m.in. za wybór najwyższego przywódcy duchowo-religijnego. Zdaniem świadków, na których wcześniej powoływała się agencja dpa, trzy kobiety i dwóch mężczyzn odniosło obrażenia w północnej części miasta na ulicy Wali Asr. Przewieziono ich do najbliższego szpitala. Cała piątka popierała umiarkowanego kandydata Mir-Hosejna Musawiego. Nie wiadomo, czy zostali pobici przez policję, czy przez zwolenników władz. Musawi wezwał duchownych, by chronili demonstrantów. Według oficjalnych rezultatów urzędujący prezydent Mahmud Ahmadineżad zdobył około 62,6 proc. głosów Irańczyków i zapewnił sobie reelekcję. Jego główny rywal Mir-Hosejn Musawi dostał ok. 33,7 proc. poparcia.